wtorek, 18 grudnia 2012

No i nigdzie nie pojechaliśmy:(((

Tomaszka dopadła jakaś infekcja. W niedzielę 9 grudnia mamusia zobaczyła pierwsze objawy infekcji. Zaczerwienione oczka i wyglądało na to, że zaczyna się katar. Od razu więc odwołaliśmy turnusik:(, no i podjęliśmy decyzję, że Tomaszek w poniedziałek nie idzie do przedszkola.
Następnego dnia Tomuś obudził się z zaczerwienionymi i opuchniętymi oczkami i posklejanymi rzęsami, do tego pod "ropą" pojawiły się ranki i strupki. Z infekcją walczyliśmy do środy, a że Tomek trochę pokasływał jeszcze w czwartek, to mamusia stwierdziła, że do przedszkola Tomi wróci dopiero od poniedziałku.
Tak też się stało, mimo, że w poniedziałek w jednym oczku znowu pojawiło się trochę "ropki" mamusia przemyła i zawiozła Tomaszka do przedszkola.
Teraz szykujemy się na turnus do Pierwszego Słowa:) 2 stycznia. Oby tym razem nic złego się nie przydarzyło...

wtorek, 4 grudnia 2012

3Korony

I znowu przyszedł na nas czas.
Za długo już byliśmy w domu i Tomaszkowi zaczęło brakować rehabilitacji, mamusia znowu zaczęła się martwić, że czas upływa a ona za mało robi żeby wyciągnąć Tomaszka z tego paskudnego choróbska.
I co?
Zajrzała na 3Korony, a tam informacja:
 

Mikołaj w "3 Koronach"

Wraz z pierwszym śniegiem w Garbiczu zawitał również Mikołaj, chcąc podarować dzieciom to co najważniejsze - zdrowie.

 Dla każdego dziecka przebywającego zatem w dniach 12.12-22.12.2012r. na zajęciach rehabilitacyjnych w naszym Centrum ofiaruje On 1000,00zł na rehabilitację. W związku z powyższym 10 dni pobytu, w trakacie których dziecko skorzysta z 50 godzin intensywnej terapii kosztuje teraz tylko 2990,00zł.

Serdecznie zapraszamy w ten pełen świątecznego nastroju czas do Garbicza

 
Przecież takiej okazji nie można było przegapić:))))
 
 

niedziela, 2 grudnia 2012

Smykofonia - jesiennie

Wiemy, wiemy.
Dzisiaj padał śnieg. Ale kalendarzowo nadal mamy jesień. No i tematem dzisiejszej Smykofonii również była jesień.
Tomuś jak zawsze najgrzeczniejsze dziecko na całej scenie, wsłuchany w dźwięki prawie nie uciekał:p. Mamusia zachwycona, dzisiejszy koncert był najpiękniejszym ze wszystkich, na których byliśmy. Ciocia Ania chyba też zadowolona - zresztą w takim towarzystwie nie miała wyboru:)))

 Pięknie uśmiechnięte buźki:))) Już się nie mogły doczekać na muzyków.



 Tomuś popatrz w górę

 Mamusia też zagrała

Ulubiony instrument Tomka.
Tomaszek przez cały koncert myślał tylko jakby się do niego dorwać:)))


Kochana ciociu Aniu dziękujemy serdecznie. Na Ciebie zawsze można liczyć:). Wyglądałaś prześlicznie - i Tomaszek i mamusia zachwyceni:)))).

Zabajkowo i nie tylko

Kolejny turnus w Zabajce2 za nami. Wróciliśmy i już się prawie po tym turnusiku pozbieraliśmy. W zasadzie Tomaszek od poniedziałku 19 listopada poszedł do przedszkola i wrócił na rehabilitacje stacjonarne - twarda z niego sztuka. Za to mamusia strasznie długo wracała do świata żywych. W zasadzie jeszcze chyba nie do końca odgruzowała mieszkanie po rozpakowywaniu:p. No dobra, dobra. Mamusia też już się pozbierała do kupy:)
 Nadal tęsknimy za Zabajką, szczególnie za wszystkimi Tomaszkowymi ciociami, które tak chwaliły postępy,  koncentrację i chęci do pracy u Tomka.

 Ta ciocia Aneta, to niezła cwaniara
ale przynajmniej bluzeczka była czysta:)))

 Zaraz czmychnę:p

 Ale trudne zadania daje ciocia Mariola


 Nika łap...

Odważne dziecko włożyło Nice ciasteczko do pyska:)

A popołudniami i wieczorami, kiedy zajęcia w ośrodku się kończyły zaczynało się dla dzieci drugie życie na sali rehabilitacyjnej.

 Kuba rzucaj w końcu tym balonem

 tutaj też nie lepiej.

 Spadnę, nie spadnę, spadnę, nie spadnę. No ciekawe...

 Opiekuńcze ramiona starszego kolegi

 Nasze turnusowe dzieciaczki, niestety nie wszystkie

 Ulubiona koleżanka Tomaszka - Ida:)
Zresztą mamusia też zakochana:)

 Hmmmm, ten trójnóg można wykorzystać na wiele różnych sposobów.

 Aaaaaaaa, Oooooo, Uuuuuuu


 Tomaszek dawał koncert codziennie

 ten mały człowieczek nigdy się nie męczy,

 czyżby miał baterie Duracell??


  Wcale nie tak łatwo trafić,


  Ciocia Ania też się z nami bawiła.

 Tomek miał w planach zabrać ten domek do domu, niestety nie wyszło mu:p

Sam do pracy niekoniecznie się rwał,
ale nadzorował Idę bardzo chętnie.



niedziela, 11 listopada 2012

Zabajka2 i terapia ręki...

W sobotę jeden z Tomaszkowych turnusowych kumpli Szymon obchodził urodziny i w ramach zajęć popołudniowych Tomaszek z mamusią wybrali się na przyjęcie urodzinowe. 
SZOK! Tomi pozwolił sobie założyć czapeczkę i nosił ją
przez całą imprezkę:)))

Adi z ciocią Dorotą koniecznie chcieli się znaleźć na 
fotce z Tomaszkiem.

Dla Tomaszka impreza nie trwała długo, bo  po 10 minutach przyszła po niego ciocia Ania D i zabrała go  na zajęcia z terapii ręki, a mama zrobiła sobie godzinkę wolnego. Po godzinie, kiedy przyszło odbiór synka, opadła jej szczęka.




Tomaszek troszkę się wybrudził

Kilka piórek, trochę ryżu. Świetna zabawa.

A teraz trzeba się umyć:)


Smykofonia po raz kolejny

Tomaszek z mamusią znowu wyjechali na turnus rehabilitacyjny do Zabajki2. Ale zanim zaczął się turnus, a mamusia spakowała wszystkie walizki udało się im na chwilę wyrwać z domu na smykofonię. 
Jak zwykle wybraliśmy się z ciocią Anią. Tym razem oprócz Ani wybrała się z nami też malutka Gabrysia. Dzieciaczki siedziały i słuchały jak zaczarowane. Najgrzeczniejsze maluszki na całym koncercie.

Tomaszek zapatrzył się na Gabi:)

Ciocia Ania dała dzieciaczkom bańki mydlane:)
Dziękujemy:-*


Jak zwykle po koncercie Tomaszek musiał sobie pograć:)))

środa, 31 października 2012

Pani Asiu, Pani Agnieszko, Pani Moniko.
Nasze drogi w tym momencie się rozchodzą, ale gorąco wam kibicujemy i życzymy powodzenia.
Dziękujemy bardzo za ciężką pracę włożoną w rozwój naszego synka.

A tu coś od Tomaszka:

 gggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggfffhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhonnnnnnnnnnnnnn b nnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn

To takie jego podziękowanie i pożegnanie:)
Pozdrawiamy.

Motylkowe zmiany i podsumowania

Mamusia pisała już o Tomaszkowym turnusie i nietypowych "wakacjach" w Motylu z Panią Moniką i Panią Agatą. O ogromnej pracy, wspaniałej zabawie i efektach.
Pisała też kiedyś, że Tomuś chodzi do Pani Asi na stymulację polisensoryczną i do Pani Agnieszki na terapię taktylną,  a od lipca na integrację odruchów twarzy.
Teraz wszystko się zmienia. W Motylu nie będzie już Pani Asi, Pani Moniki, ani Pani Agnieszki. Rozpoczynają nowy okres w swoim życiu.
A Tomek? Co w takim razie z Tomaszkiem i jego terapią.
Tomuś stwierdził, że czas już na zmianę terapeuty i postanowił zostać w Motylu. Zajmie się nim Pani Agata. Tomuś ją zna, akceptuje i bardzo lubi.
Mamusia też dobrze wspomina dotychczasową współpracę i wierzy, że wszystko nadal będzie się tak dobrze układać, a Pani Agata wniesie nowe pomysły w Tomusiową terapię.
 
Czy tak wygląda ciężka praca??

 
Mamusia postara się wkleić kilka pamiątkowych Motylkowych zdjęć z Tomusiem i jego terapeutkami.
 
Dawno dawno temu Tomaszkowa mamusia poprosiła Motylkowe Panie, żeby napisały coś o Tomaszku i jego postępach. Znają go już tak długo (Pani Asia pracowała z nami jeszcze w ramach Specjalistycznych Usług Opiekuńczych), widzą efekty i sens tej pracy.
Do tej pory takie opinie napisały Pani Agnieszka i Pani Agata. A poniżej Ich ciepłe słowa.
 
Pani Agnieszka:
 
"Tomka poznałam około 1,5 roku temu, poruszał się mało stabilnie, chód nie był sprężysty, chodził jak by miał na nogi założone stabilizatory. Palce u stóp były ściągnięte w dół a rączki mocno zaciśnięte w pięści. Mały palec u lewej reki był mocno przykurczony i chłopiec praktycznie nie używał go podczas chwytania przedmiotów.
Obniżone było też napięcie mięśniowe i przejście do siadu z pozycji leżącej okazywało sie niemożliwe bez pomocy.
Rozpoczęłam z Tomkiem terapię taktylną. Głównym założeniem terapii taktylnej jest wzmocnienie lub wytworzenie świadomości ciała oraz stymulacja receptorów skóry, poprzez stymulację zmysłu dotyku. Celem tych zabiegów jest uaktywnienie mięśni, równoważenie napięcia mięśniowego, wspieranie procesów integracji sensorycznej, kształtowanie świadomości kinestatycznej.
Spotkania nasze odbywały sie raz w tygodniu przez pół godziny. Na początku dziecko nie przejawiało zainteresowania moją osobą i tym co z nim robię, praktycznie zawsze na masażu zasypiało. Powoli zaczęło się to zmieniać i dołączyłam do masażu zabawy w naśladowanie (robienie min, powtarzanie głosek i sylab, czasem całych wyrazów).
Po 1,5 roku pracy postawa Tomka bardzo sie poprawiła, poprawiło sie napięcie mięśniowe. Chód stał się pewniejszy (mniej spastyczny), każdy krok jest bardziej przemyślany i celowy. Tomek czuje sie tak pewnie na nogach, ze biega i podskakuje. Próbuje samodzielnie wejść na łóżko do masażu i gdyby nie to, że jest ono za wysokie pewnie by mu sie to udało. Nie ma też śladu po przykurczonym palcu u reki.
Chłopiec zdecydowanie lepiej rozumie polecenie zmiany pozycji ciała przy masażu. Chętnie powtarza sylaby i wskazuje części ciała.
Trzy miesiące temu rozpoczęłam u Tomka terapię ustno-twarzową. Celem terapii jest kształtowanie prawidłowych schematów motorycznych twarzy oraz stymulacja narządu mowy. Podczas terapii pobudzane są obszary neurosensomotoryczne twarzy, które uaktywniają z kolei mięśnie mimiczne oraz odruchy związane z prawidłowym ssaniem, odgryzaniem, żuciem oraz połykaniem a w przyszłości z prawidłową artykulacją. Jest ona metodą wspomagającą terapię logopedyczną.
Przed nami jeszcze dużo pracy ale myślę, że wyniki będą tak samo pozytywne jak w przypadku terapii taktylnej."
 
Pani Agata:
 
"Tomka poznałam dwa lata temu. Pojawił się w „Motylu” jak postać z bajki. Mały człowiek na rękach dumnego taty obok dzielna mama.
Tomasz nie chodził , nie komunikował się. Pierwsze zajęcia prowadziła z nim pani Asia. Potem dołączyła pani Agnieszka z terapią taktylną. Tomasz uczestniczył również w zajęciach w innych ośrodkach, jeździł na turnusy rehabilitacyjne.
W lipcu 2012roku Tomaszek zagościł na turnusie w „Motylu”. Tak rozpoczęła się bajka o Tomciu…
Pierwszy dzień turnusu na dworze upał, a dzieciaczki pełne energii wśród dzieci dzielny Tomaszek.
Tomek dał się poznać jako wesołe dziecko chętne do współpracy. Z zainteresowaniem uczestniczył we wszystkich proponowanych aktywnościach. Pięknie naśladował inne dzieci, z uwagą słuchał poleceń zawsze starał się być blisko aby wszystko słyszeć i widzieć.
Tydzień minął szybko i rodzice Tomka podjęli decyzję aby chłopiec uczestniczył w zajęciach indywidualnych przez całe wakacje.
Podczas indywidualnych zajęć z integracji sensorycznej mogłam poznać potencjał Tomka. Wspólnie pracowaliśmy nad poprawą funkcjonowania zmysłów.
Tomek znacznie wydłużył czas skupienia uwagi, poprawiła się koncentracja, równowaga, ruszyła mowa, pojawiły się pierwsze słowa, które świadomie są używane do komunikacji. Tomek potrafi skakać na trampolinie i jednocześnie klaskać, wydłużył się czas leżenia w hamaku połączony z wykonaniem zadania. Używa świadomie gestów do komunikacji. Zauważalna też jest szybsza reakcja na polecenie."
Pani Agnieszko, Pani Agato. Dziękujemy bardzo za czas poświęcony na napisanie tych opinii. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni.
 
 

poniedziałek, 29 października 2012

I po wszystkim. Tomaszek i mamusia przepędzili choróbsko hen hen daleko:). Znowu udało się nam bez antybiotyków. Yupiiii:). 
Tomuś dzisiaj pierwszy dzień w przedszkolu, mamusia powoli zastanawia się co by tu zapakować na turnus, bo w niedzielę w nocy znowu wyjeżdżamy:). W Zabajka2 już na nas czekają. Ciocia Aneta, nasz ulubiony logopeda, już od kilku miesięcy pyta kiedy znowu zobaczy Tomaszka:)))).
Aktualności na blogu nadal mają z miesiąc opóźnienia, ale powoli, powoli bedziemy nadrabiać i z nich wychodzić:).

środa, 24 października 2012

Choróbsko

Coś nam Tomaszka rozłożyło, tylko niestety nie wiadomo co:( poza wysoką gorączką, która pojawiła się w poniedziałek wieczorem nie ma żadnych objawów. Nie kaszle, nie ma kataru. Nic.
Poniedziałek był ciężki. Obiadek w przedszkolu be. Podwieczorek be. Długie leżakowanie i po leżakowaniu marudkowanie. Włącznie z płaczem, że mamusia wychodzi po podwieczorku bez Tomaszka, a on przecież chce na rączki. Na terapii wymiękał, cały czas próbował wtulić się w mamusię, a oczka nie chciały się do końca otwierać. Strasznie zmęczone dziecko. Już w samochodzie odpłynął i obudził się dopiero ok. 19, nadal zmęczony, ale jeszcze "zdrowy". A po jakichś 15 minutach miał już ponad 39 stopni gorączki. Gorączki, którą zbijaliśmy prawie do północy.
Nockę przespaliśmy spokojnie, za to ok. 7 było już znowu ponad 38. Z temperaturą Tomuś walczył do południa. Za to jak tylko mu zeszła, od razu się rozkręcił. Wyskoczył z łózka jak z procy i do 16 szalał po domu. Włączył mu się mały niegrzeczniak i rozrabiaka i z nadwyżką odrobił te chwile kiedy był otępiony przez gorączkę. Po godzinach szaleństwa znowu 38,5 i wizyta u pani doktor. Tak jak rodzice przeczuwali płuca i oskrzela czyste, gardło leciutko zaróżowione, ale na pewno nie od niego taka gorączka. Skoro nie wiadomo co to, to pani doktor dała skierowanie na morfologię i ogólne badanie moczu i dzisiaj z ranaTomaszek dzielnie pozwolił wbić sobie igłę w rączkę - gdyby nie to, że w pewnym momencie krew przestała spływać do strzykawki, to nasz "Super Chłopiec" nawet by nie jęknął przy pobieraniu. A tak, niestety w pewnym momencie zaczął płakać.
Dzisiaj gorączki nie ma, humorek dopisuje, Tomaszek rozrabia za dwoje, a mamusia czeka na wyniki badań.
Choroba chorobą, a humorek dopisuje:)
 


 

sobota, 20 października 2012

Późny spacer

Ależ Tomaszek miał dzisiaj niespodziankę. Rodzice zabrali go w odwiedziny do cioci i wujka nazywanych dalej Malutkimi. To były króciutkie odwiedziny, bo plan był całkiem inny. 
Malutcy wymyślili spacer nad Zalew. I ok 21.30 sześcioro dorosłych z dwójką małych dzieci i trzecim "w drodze" poszło na wycieczkę.
Dorośli wzięli zimne ognie i zapalniczki, dzieci wzięły ciekawość świata i ruszyli nad Zalew.
Tomaszek całą drogę dzielnie kroczył na własnych nogach - przeszedł pewnie z kilometr:).
Na miejscu dorośli troszkę pobawili się ogniami, a Tomaszek biegał z miejsca w miejsce i z zainteresowaniem obserwował, próbował też pomagać rodzicom:). Wygląda na to, że nasze dziecko dojrzało już do takich zabaw. Po pierwsze nie uciekało rodzicom (co do niedawna było bardzo częste), po drugie obserwowało uważnie dorosłych (koniecznie trzeba było zobaczyć jak oni podpalają te ognie), samo chciało pomagać no i świetnie się bawiło.
Szkoda tylko, że mamusia jest gapiszonem i zapomniała zrobić kilka zdjęć.
Ciociu i wujku, my zawsze jesteśmy chętni. Jeśli jeszcze kiedyś wpadniecie na tak szalony pomysł dzwońcie, a Tomuś na pewno przyjedzie.

środa, 17 października 2012

A my nadal uczymy się jeść

Od dawna już próbujemy nauczyć Tomaszka samodzielnego jedzenia, ale dopóki nie było z jego strony chęci tylko opór, nauka samodzielnego jedzenia była "walką z wiatrakami".
Za to teraz - sama przyjemność. Długa jeszcze droga przed nami, ale zanosi się na to, że teraz będzie  już całkiem miło:).


Wszystkiego trzeba spróbować, hmmm pierwszy raz jem babkę i jest pyszna.

W przedszkolu też będę sam jadł:) a pani Kasia pomoże mi się tego nauczyć.

sobota, 13 października 2012

Drobne sukcesy powodem ogromnej radości

Mamusia i Tomaszek już są w domku. Powoli wracają do codzienności i cieszą się tatusiem, którego nie widzieli przecież prawie przez cały tydzień :).
Tomaszek szaleje, nie może nacieszyć się swoim pokojem i zabawkami.
Turnus był bardzo pracowity. Tomek zaczął go pięknie. Od samego poniedziałku wszedł w terapię pełny chęci i zapału do pracy, czym zachwycił terapeutów. Niestety w czwartek nadszedł kryzys - chyba zmęczenie dopadło naszego synka, bo próbował przysypiać na każdych zajęciach. Piątek był lepszy, ale zmęczenie nadal dawało o sobie mocno znać.
Dopiero wczoraj skończył się turnus, a mamie już się wydaje, że są efekty.
Po pierwsze gryzienie. Już od jakiegoś czasu było na wyższym poziomie, no ale teraz Tomuś przechodzi samego siebie. Je wszystko: kanapeczki, paróweczki, kotleciki, mięsko i widać jak ząbki pracują, żeby rozdrobnić jedzonko. A jeszcze ostatnio podszedł do mamy i odgryzł jej kawałek paluszka. Pierwszy paluszek w życiu Tomaszka, którego udało mu się ugryźć i pogryźć:).
No a dzisiaj podjął pierwszą próbę samodzielnego jedzenia. Wziął od mamusi bułeczkę maślaną we własne rączki, odgryzł kawałek i zaczął przeżuwać. Bułkę oddał mamie, za to wziął w ręce kubeczek z mlekiem i popił. To ogromny postęp i światełko w tunelu.
Do tej pory, próby samodzielnego jedzenia zaczynały się od płaczu. Mamusia musiała sama wkładać jedzenie w ręce Tomka, trzymać za dłoń, żeby nie wyrzucił i nakierować ręce, żeby jedzonko trafiło do buzi. A Tomek oczywiście bardzo się bronił, przecież on był stworzony do "wyższych celów", a nie takich przyziemnych...
Coraz lepiej jest też z samodzielnym ubieraniem i rozbieraniem.
Tomaszek rozsuwa suwak i zdejmuje bluzę, albo kurtkę, rozpina rzepy i zdejmuje buciki, przy zakładaniu musi pomagać mamusia, ale rzepy Tomuś zapina praktycznie sam. Trzeba później tylko troszkę poprawić. Podciąga majteczki i spodnie. Próbujemy też opanować trudne techniki zakładania: bluzeczek, spodni oraz  skarpetek. Długa droga przed nami, ale dzielnie brniemy do przodu.
Dzisiaj Tomuś porozrzucał zabawki i musiał je wszystkie posprzątać. Wystarczyło powiedzieć Tomek chodź i posprzątaj zabawki do pudełka i dzielny chłopiec przemaszerował przez cały pokój, wrzucił do pudła wszystkie zabawki, które leżały na podłodze, potem zaczął klaskać, bo za ciężką pracę należy się przecież nagroda i powiedział Makatonem, że chce spać. Chwilę później zdjął buty, położył się do łóżka i odpłynął. Cudowny jest ten nasz syneczek:).
Po południu mieliśmy gości. Odwiedzili nas dwaj Tomaszkowi koledzy: Michałek i Szymonek z rodzicami. Mamusia postawiła na stole chrupki, żelki i paluszki, żeby chłopcy mogli się częstować. No i Tomaszek wziął sobie paluszka i kawałek odgryzł, potem wziął żelka i zapakował sobie całą długą dżdżownicę do buzi. Gryzł też chrupki i batonika - brał do ręki i wkładał do dzióbka. A potem sam pił herbatę z kubeczka. Kanapkę też wziął sam i ugryzł, a potem odłożył na talerzyk.
Wygląda na to, że jest już gotów, żeby jeść samodzielnie, a najważniejsze, że sam tego chce.
Mama ma nieodparte wrażenie, że poprawiło się też Tomaszkowe rozumienie. Wykonuje coraz bardziej skomplikowane polecenia.
Trzymajcie kciuki za nasze dążenie do samodzielności, a my będziemy działać dalej.

środa, 10 października 2012

Okulista i dobre Anioły

W sobotę 7 lipca kończył się turnus w Motylu, a my wyruszyliśmy na wyprawę do Warszawy. Czekało nas sporo zajęć.
Przede wszystkim umówiona wizyta u okulisty - oczywiście, tak jak podejrzewaliśmy Tomaszek ma zeza rozbieżnego i powinien nosić okulary, trzeba też pracować nad zbieżnością (mamusia musi się pochwalić, że Tomek poczynił ogromne sukcesy i pięknie koncentruje wzrok i ustawia zbieżność:).
Obiecaliśmy Tomaszkowemu koledze z turnusów Adrianowi, że odbierzemy dla niego nakrętki w Warszawie. Do tego praktycznie przed samym wyjazdem okazało się, że mamusia ma wystąpić w radio TOKFM w audycji dotyczącej problemów rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. A jeszcze skontaktowała się z nami pewna Pani, która chciała w jakiś sposób pomóc Tomaszkowi - napisała w e-mailu pewną piękną rzecz: "Anioły powinny pomagać....." (i pomagają - a to już mamusi słowa). Umówiliśmy się z nią na krótkie spotkanie i pojechaliśmy się spotkać.
Dzień bardzo pracowity, po prostu pędziliśmy z miejsca w miejsce, żeby wszędzie zdążyć. Ale udało się.
I wieczorem do domu wróciliśmy zmęczeni, ale z poczuciem, że nic nie przegapiliśmy i wszystko dopięte na ostatni guzik.

wtorek, 9 października 2012

Cudowne jest to moje dziecko: gryzie, gryzie, gryzie:)

Wcina właśnie paróweczkę z ketchupem, chleb z masłem i pomidory ze śmietaną i cebulką:).
Można powiedzieć, że po latach walki z jedzeniem i z gryzieniem wychodzimy wreszcie na prostą. Poprawiło się napięcie mięśniowe w obrębie jamy ustnej, no i język zaczął pracować, nie leży już jak kłoda, tylko przesuwa sobie jedzonko. Jak znamy ciocię Anetkę z Zabajki2, pewnie powie że jeszcze słabo gryzie:p, ale i tak jesteśmy lata świetlne do przodu od kiedy się ostatnio widziałyśmy:).
Jak dobrze pójdzie, ciocia będzie mogła przyjrzeć się Tomaszkowemu jedzeniu już po 5 listopada, bo czekamy na miejsce w Zabajce:). I mamy nadzieję, że się doczekamy.

poniedziałek, 8 października 2012

Goście, goście

Oj pracowite były te nasze wakacyjne dni, ale przecież nie samą pracą żyje człowiek. No a wakacje są przecież od tego, żeby odpocząć:), toteż odpoczywaliśmy.
Czasami na grzybach, czasami nad zalewem, a czasami w domku. A jak w domku, to najlepiej w dobrym towarzystwie.
A, że w lipcu w okolice Siedlec zjechała ciocia Ewa z Thomasem i Joshem, to przecież koniecznie musieliśmy się spotkać. No i udało się. W zasadzie to nie były pierwsze odwiedziny, ale wcześniej chłopcy byli strasznymi maluchami i Tomaszek w odróżnieniu od mamusi nie był nimi zainteresowany. Bo mamusia zakochała się w maluszkach od pierwszego wejrzenia. Zresztą nic dziwnego:).

Za to tym razem, Tomaszek cały czas dotrzymywał kolegom towarzystwa.


 Ewa, ten w środku to Josh (nie ma możliwości, żebym się pomyliła:)

 Trudno zrobić jedno dobre zdjęcie trzem ruchliwym chłopcom:)

Tomaszek cały czas dotrzymywał chłopcom towarzystwa.


Tomuś jeszcze nie wie, że niedługo chłopcy i ciocia znowu nas odwiedzą, za to mamusia już się nie może doczekać:)))
Zapraszamy i czekamy z niecierpliwością:).