piątek, 25 września 2015

NIE!

NIE, NIE, NIE - to ostatnio ulubione słowo mamusi, nadużywane w Tomaszkowym domu. 


-Tomek, chcesz spać?
- NIE!  (powiedziane z odpowiednią intonacją i miną);

- Tomek, chcesz siku?
- NIE!

- Tomek chodź się wykąpać.
- NIE!

-Tomek, chodź umyć zęby.
- NIE!

Aż się chce sluchać i częśto bez potrzeby rodzice pytają czy Tomaszek coś chce, tylko po to, żeby usłyszeć cudowny głosik swojego syneczka. I jeszcze, jeszcze  i jeszcze raz.

Słowa nie nadużywa też mamusia: Tomek nie. Tomek nie dotykaj. Tomek nie rusz. 
 Do tego dochodzi jeszcze:  Tomek zostaw. Tomek przestań.


sobota, 19 września 2015

Zmiany

Na początku lipca mamusia wymyśliła co by tu zrobić, żeby Tomuś nie musiał nudzić się w wakacje w domu i zapisała synka na pobyt wakacyjny do niepublicznego przedszkola integracyjnego. Te 2 miesiące tak bardzo się spodobały i mamie i Tomusiowi, że postanowili zostać w "nowym" przedszkolu na stałe. Decyzja została w zasadzie podjęta w ostatniej chwili, jak już trzeba było wracać do starego przedszkola, z tym że do nowej grupy.
Bo dzieciaczki z grupy Motylki, w której Tomaszek był przez 4 lata w większości poszły do szkoły. Część "motylków" przeszła do grupy Słoneczka. A Tomuś miał trafić do Gumisiów. Po 2 miesięcznym pobycie wakacyjnym w nowym przedszkolu, gdzie Tomaszek zdążył poznać dzieci, panie i przedszkole. Powrót na stare - nowe "śmieci" był bez sensu. Bo i panie w nowej grupie musiały by się uczyć Tomaszka i Tomuś musiał by się pryzwyczajać do nowej sali, pań i dzieci. Niepotrzebny stres.
Oprócz tego teraz Tomaszkiem więcej zajmuje się tata, może go czasami zawozić do przedszkola i prawie codziennie odbierać.
No i teraz mamy o wiele bliżej do domu, w wakacje tatuś prawie codziennie po pracy odbierał Tomaszka i spacerkiem wracali do domu.
Jedyną wadą tej zmiany jest oczywiście cena, bo nowe przedszkole jest przedszkolem niepublicznym, a poprzednie było miejskim i było sporo tańsze. Ale jakoś damy sobie radę, a najważniejsze jest w tym przypadku dobro dziecka. A rodzice są pełni nadziei, że będzie dobrze, a nawet bardzo dobrze :).
Ciocie i wujkowie, trzymajcie kciuki!

Delfinkowe filmiki i nie tylko






 Na ostatniej sesji do Tomaszka dołączyli rodzice

 nie było źle, nikt nie utonął mimo 8 metrów głębokości :)

I wszyscy w świetnym stanie wytrwaliśmy do końca. 

Jeszcze tylko wycieranie, suszenie i przebieranie

potem chwila odpoczynku w delfinarium i można wracać do hotelu.

A tam piękne pożegnanie:

Dzieciaczki pozwoliły się sfotografować wraz z terapeutami :).
Tomuś w wodzie czuje się jak rybka, szczególnie, że chroni go kapok :) Nie boi się niczego i chętnie pracuje.






















Tęsknimy

Delfinki to ulubione zwierzęta Tomaszka. Za każdym razem, gdy widzi gdzieś choćby zarys delfina zaczyna "mówić" co widzi. Jeszcze nie minęło 2 miesiące od ostatniej delfinoterapii, a my tu bardzo tęsknimy za delfinkami, a szczególnie Tomuś. Efekty ostatniego wyjazdu już widzimy. Tomuś z dnia na dzień coraz więcej rozumie, jest coraz bardziej samodzielny i sprytny (chociaż z tego ostatniego rodzice nie za bardzo się cieszą, nauczył się otwierać balkon i okna i bardzo szybko wspina się na parapety.... trzebabyło powyjmować klamki z okien, bo o nieszczęście nietrudno). Powtarza prawie wszystkie sylaby (oczywiście nadal ma problem z pionizacją języka, więc lalala jest jeszcze poza jego możliwościami), a także mówi coraz więcej słów. Mówi je świadomie, pewnie i dosyć zrozumiale:
- mama
- tata
- tak
- nie
- ja
- dać
- choć
- chcę
- cześć
- ciocia
- papa
- to
- tu

Rodzice cieszą się z każdego małego choćby osiągnięcia i pełni nadziei czekają na dalszy rozwój wydarzeń. Ale nie czekają z założonymi rękami. Walczymy razem ... wyjeżdżając na turnusy, rehabilitując na miejscu i ćwicząc w domu.

Dla wytrwałych fotoreportażyk z czerwcowych delfinków.

 Pierwszy dzień i pierwsze przymiarki

 jednak ta pianka jest o wiele wygodniejsza

 a najważniejsze, kapok nadal pasuje :)

 No to zaczynamy

 cześć Revenge :)
 Revenge też się kulturalnie przywitał

 zobacz, wcale się Ciebie nie boję :)


 Czas się przywitać :)




Tomaszkowy 6 już turnus został rozpoczęty.

 Jeszcze tylko przywitam się z Ipek

 pogłaszczę ją,

nakarmię i możemy się brać do pracy.


Tomaszek je kolację. SAM.
 Mamusia patrzy i cieszy oczka, a tatuś uwija się jak pszczółka, żeby zdążyć z krojeniem gorącej kiełbaski, bo Tomuś pochłania ją bardzo szybko. 
To cudowne uczucie patrzeć na syneczka, który nie dość że sam je, pięknie gryzie, to jeszcze nie wybrzydza i wcina wszystko co mu wpadnie w ręce :).
Aż się nie chce wierzyć, że jeszcze kilka lat temu, całkiem niedawno zresztą Tomaszek jadł same papki, w dodatku wszystko musiało być na mleku.
Teraz pochłania wszystko, włącznie z surówkami :).

A po kolacji miłość rodzicielska płonie najsilniejszym ogniem:
 rodzice patrzą już na ten obrazek od ponad 7 lat
i nadal się nie mogą napatrzeć