14 lutego 2012 Tomaszek skończył 4 latka. Tak się złożyło, że bylilśmy wtedy na turnusie w Zabajce. Dzięki temu miał w tym roku dwie imprezy urodzinowe:), bo przecież trzeba było zrobić imprezę w tak doborowym towarzystwie:).
Było cudownie. Oprócz Tomka 3 urodziny na turnusie skończyła Marysia, a 15 Michasia. Postanowiliśmy więc, że zrobimy wspólne przyjęcie.
Ciocia Kamila pięknie udekorowała salę rehabilitacyjną na bal urodzinowy, a my przygotowałyśmy dla dzieciaczków smakołyki.
Dzięki cioci Basi, mieliśmy śliczny i pyszny torcik:)
Zaczęliśmy oczywiście od dmuchania świeczuszek
(a za mamusią ukryli się nasi specjalni goście: Hania z Kubusiem)
Tomaszkowi szło średnio, ale przynajmniej popatrzył
Potem życzenia i prezenty, ulubiona część przyjęć urodzinowych
wszystkich chyba jubilatów:)
Tomkowi od tego ściskania i całowania wszystkich
gości zwichrzyła się troszkę fryzurka:p
Nie mogło oczywiście zabraknąć "Sto lat"
bardzo oryginalnie, bo na skrzypcach - Kaja dziękujemy:)
A tu: Celina, Zuzia i Kaja zaśpiewały dla Tomaszka
i pozostałych jubilatów piosenkę, Tiffany za to tańczyła:)
Dzisiaj taki drobny przerywnik:). Tomaszek był na koncercie muzyki klasycznej:)
Kilka dni temu do mamusi zadzowniła ciocia Ania, żeby zapytać, czy Tomaszek nie poszedł by na koncert. Sprawdziliśmy co robimy w niedzielę o 15 i okazało się, że żadnych zajęć nie ma, z nikim sie jeszcze nie umówiliśmy, więc odpowiedź jest prosta: Oczywiście, że pójdzie:))).
Ciocia bardzo nieśmiało napomknęła, że ona bardzo chciała by iść z Tomusiem na ten koncert i w ten sposób pierwsze większe wyjście Tomaszka bez rodziców zostało zaplanowane.
Przyznam szczerze, troszkę się bałam o Anię, bo przecież Tomek potrafi dać w kość, myślałam, że będzie jej uciekał, zwiedzał.... a tu niespodzianka:).
Ciocia powiedziała, że Tomaszek był najgrzeczniejszym dzieckiem na całej sali, słuchał w skupieniu muzyki i bił brawo. No i teraz żałuję, że jednak z nimi nie poszłam:(. Ale nic straconego będziemy trzymać rękę na pulsie i na kolejny koncert pójdziemy razem, oczywiście razem z ciocią Anią:).
Malutki wracaj z sanatorium, bo jeszcze chwila
i Ania zmieni sobie chłopaka:p.
Zobacz jaka szczęśliwa, a on młodszy:)))
A tutaj lista utworów, które tak zachwyciły Tomaszka:)
Aniu, jeśli chcesz coś dodać na temat twojego dzisiejszego spotkania z Tomaszkiem zapraszam, bo niestety niewiele rozmawiałyśmy po koncercie i czuję niedosyt:).
I jeszcze raz Aniu (to takie Ps.)
Dziękujemy bardzo za wspaniały pomysł - Tomaszek w świetnym humorze wrócił do domu, coś mi opowiadał w swoim języku. Na pewno opowiadał jak dobrze się bawił. Jestem pewna, że tak było, bo on kocha muzykę:).
Wielki buziak dla Ciebie:-*
Straszne tu zaległości, a przecież po Zabajce byliśmy na kolejnym turnusie w Zabajce 2, do tego Tomaszek przez tydzień chodził do przedszkola, no i znowu się rozchorował:(. Szybciutko żyjemy, oj szybciutko.
Ale tradycyjnie - po kolei.
Codziennie po wszystkich terapiach wszystkie maluchy chodziły na grupowe zajęcia metodą Weroniki Sherborne. Niestety Tomaszek lubi chodzić własnymi ścieżkami i trudno go było zmusić do dłuższej współpracy i do niektórych ćwiczeń. Poza tym po natłoku ćwiczeń, które miał od rana po prostu nie dawał już rady i często zasypiał jeszcze zanim zajęcia się na dobre zaczęły.
Na drugim planie Adrian, troszkę za duży
na zajęcia Weroniki Sherborne:)))
Ulubiona przez Tomaszka część zajęć, szaleństwo w kocu:)
Tu akurat niekoniecznie, ale skoro już mamusia się uparła,
to chwilkę mogę poleżeć:p
A po ciężkiej pracy, zasłużony obiad. Naleśniki były pyszne.
Tylko Adi coś miny strzela. Cytrynka? Czy co??
Na każdym turnusie są też dodatkowe zajęcia z muzykoterapii.
Tomaszek pięknie pracował, dopóki nie pojawiła się mamusia:p
Każdego dnia popołudniu osoba dyżurująca w ośrodku organizowała dla dzieci zajęcia dodatkowe. A to malowanie twarzy (no tutaj Tomaszek zrezygnował:p), a to malowanie odlewów gipsowych - mamy śliczną głowę konika, było też pieczenie pstrąga w kominku na ujeżdżalni.
Tomaszek miał zakaz podchodzenia do kominka, ale cała ujeżdżalnia była jego (i nie tylko):p
Ach, nie napisałam jeszcze o Tomusiowych koleżankach Celinie i Kai. Bardzo polubiły Tomaszka i chętnie się z nim bawiły. Zresztą on też świetnie się z nimi czuł:).
Również wieczorami można było pojeździć na koniku:))) Nie ruszał się niestety ale wyobraźnia czyni cuda.
Czego te dzieci nie wymyślą:) koniecznie musiały sprawdzić
jak z tej perspektywy widać świat.
Udała się nam nawet króciutka dyskoteka, tylko tancerz szybko wymiękł:p
Na każdy turnus do Zabajki przyjeżdżają aktorzy z interaktywnym teatrzykiem. My trafiliśmy na spektakl: "Dr Dolittle i przyjaciele". Dzieci bawiły się cudownie, szczególnie, że brały czynny udział w przedstawieniu. Śmiechu było co niemiara:). Oczywiście główną rolę grał... zresztą co ja tu będę opowiadała, sami zobaczycie (jeszcze tylko jedno - w pierwotnym scenariuszu tej roli nie było:).
Chwila skupienia przed występem,
Próba generalna,
i sam występ. Wielkie brawa dla Tomaszka:)
A wieczorami, po kolacji codziennie chodziłyśmy z dzieciaczkami pobawić się na salę rehabilitacyjną. Tomaszkowa mamusia spokojnie mogła sobie wtedy usiąść w kątku i czuwać, bo Tomi świetnie radził sobie wśród dzieci sam:)
Zabawa była przednia, a mój synek wie, że kobiety to księżniczki
i trzeba je wielbić:)
Czasami dziewczynki Kaja i Celina przychodziły do Tomaszka
w odwiedziny i bawiły się z nim w naszym pokoju.
Po dniach tak wypełnionych zajęciami Tomaszek
nie wiadomo dlaczego wsuwał się pod prześcieradło
i zasypiał "snem sprawiedliwego".
A ostatniego dnia turnusu poszliśmy sobie
na krótki spacerek obejrzeć zwierzątka.
nie było już tak strasznie zimno, jak na początku turnusu,
więc mamusia odważyła się wreszcie wyjść z Tomaszkiem na dwór na dłużej.
Tu z Kają:)
Oczywiście obydwie dziewczynki nam towarzyszyły:)
Z Celiną:)
Te dwie dziewuszki, to były najlepsze chyba wolontariuszki i praktykantki, jakie kiedykolwiek spotkałam na jakimkolwiek turnusie:)