czwartek, 30 czerwca 2011

Nowy zakup

Wczoraj kurier przywiózł Tomaszkowi nowiutki fotelik rehabilitacyjny.
Już od jakiegoś czasu myślałam o tym zakupie i wreszcie udało mi się załatwić wszelkie formalności i sfinalizować zakup:).
Oczywiście od razu trzeba było go wykorzystać:). Już wczoraj Tomaszek chwilkę w nim siedział i się bawił, za to dzisiaj od samego rana cięzko pracował. I muszę powiedzieć, że ten fotelik to był strzał w dziesiątkę. Tomaszek jest dzieckiem bardzo chętnym do pracy, potrafi się pięknie skoncentrować na wykonywanym zadaniu aleeeee... siedząc na krzesełku, przy stoliku, którego do tej pory używał miał możliwość ucieczki. Np.: nie lubi lepić z plasteliny albo malować farbami, to tego nie robi, a jak już się uda go namówić, to i tak szuka drogi ucieczki. A w krzesełku rehabilitacyjnym możliwości ucieczki poprostu nie ma. A jak się nie da uciec, to może by tak zobaczyć, może te farby wcale nie są takie złe hihi:). No i Tomek, który w życiu z własnej woli nie zamoczył w farbie nawet małego paluszka wysmarował się porządnie żółtą farbą, łącznie z twarzą. Gorzej, że na twarzy wyszło uczulenie:(.
Myj myj rączki 

Buzię też umyłem, tylko jeszcze niedokładnie 

Śliczne słoneczko, prawda? 

A to całe malowanie, to pomysł naszej pani Asi:)

wtorek, 28 czerwca 2011

Delfinkowo

Wracając do naszej historii został nam jeszcze do opisania turnus Delfinoterapii, na który pojechaliśmy z Fundacją Dobra Wioska. Cudowne przeżycia i widoczne moim zdaniem efekty (Tomaszkowa rehabilitantka też zauważyła ogromną zmianę po naszym powrocie z delfinków).
Ale o tym innym razem. Dzisiaj wrzucę tylko kilka zdjęć:)

Niezapomniane chwile:







Od powrotu z delfinoterapii mija właśnie 2 miesiące, a Tomaszek nadal nie zapomina o delfinkach. No i widzimy efekty. Efekty są tak duże, że zaczęliśmy myśleć o kolejnym wyjeździe. Kto wie, może jeszcze w tym roku?

Odpoczywamy i nie tylko

Dzisiaj miał być dzień wolny od zajęć. Jednak jeden telefon wszystko zmienił. Zadzwoniły dziewczyny z ośrodka rehabilitacyjnego z wiadomością, że jest dla nas godzina Integracji Sensorycznej z panią Marzenką (żeby nawet na prywatne zajęcia nie było miejsc...). No i po odpoczynku, bo przecież jak jest miejsce, to trzeba z niego korzystać.
Ale zanim pojechaliśmy do ośrodka na terapię postanowiliśmy odwiedzić Tomaszkową ciocię Agatę i małą Weronisię. Zabraliśmy ze sobą Tomusiową ciocię Olę i pojechaliśmy w odwiedziny. Nisia skończyła dzisiaj 3 miesiące.


Weronisia i ciocia Iza

Najmłodsi członkowie naszej rodzinki (hmm ale sobie posłodziłam:)

Maluchy i ich ciocie:)
Ola do twarzy Ci z tym maleństwem


Po odwiedzinach szybciutko trzeba było jechać na SI, a później Tomaszek poszedł z Olą na spacerek.
Ola bardzo ci dziękujemy:). Tomaszek za cudowne popołudnie, ja za chwilę wytchnienia:). Buziaczek.

Stobno - podsumowanie

W niedzielę wieczorkiem wróciliśmy z turnusu rehabilitacyjnego w Stobnie. Troszeczkę odpoczęliśmy (zresztą jest wtorek, a za nami już 2 dni rehabilitacji w Siedlcach, więc nie próżnujemy:) i wypadało by trochę podsumować ten wyjazd.
Turnus pracowity, bo oprócz zajęć, które mieliśmy w cenie dokupiliśmy jeszcze zajęcia z logopedą (hmmm w zasadzie to my tam jeździmy głównie dla Pani Anetki:), no i jeździliśmy dodatkowo do Piły na basen.
Nie dziwne więc, że w poniedziałek rano mieliśmy problemy z wstaniem z łóżek, no ale mus to mus, trzeba się było wziąć do pracy.
A wracając do podsumowania:) jak już pisałam nie spodziewałam się na tym turnusie nic innego tylko pochwał, że mam takie pracowite, mądre i śliczne dziecko. No i się doczekałam oczywiście:).
Pani Agnieszka, nasza rehabilitantka powiedziała, że Tomaszek:
  • jest bardziej komunikatywny, dużo lepiej niż na poprzednim turnusie reaguje na polecenia i je wykonuje,
  • jest stabilniejszy w tułowiu, robi mniejsze przeprosty, zwężyła mu się podstawa chodu i prawie się nie odgina,
  • chętnie pracuje (w odróżnieniu od poprzedniego turnusu),
  • jest kochany, słodki, aż chce się z nim pracować:)
O Tomaszku wypowiedziała się również nasza pani Anetka, Tomusiowa logopeda (Pani Aneto, mam nadzieję, że się pani nie gniewa, że cytuję to co Pani powiedziała o moim synku:):

  • jest bardziej komunikatywny,
  • dłużej koncentruje uwagę,
  • poprawiła się współpraca,
  • lepiej je (a jedzenie było przecież jednym z naszych priorytetów),
  • jest bardziej samodzielny,
  • poprawiła się koordynacja oko-ręka,
  • pojawiło się więcej wokalizacji i są one bardziej zróżnicowane,
  • "w ogóle był fajniejszy, jak można być jeszcze fajniejszym niż Tomcio w ogóle":) - ostatni podpunkt zacytowałam w całości i w zupełności się z nim zgadzam (hihi)
Zresztą zgadzam się ze wszystkim co o moim synku mówią jego terapeuci: jest cudowny, wspaniały, pracowity i chce się z nim pracować (czy jest ktoś, kto się ze mną nie zgadza?).

A oto krótki fotoreportaż z naszego turnusu:

 Tomek chodził przez przeszkody.

Chodził w kombinezonie 

Po zajęciach też

Kombinezon nie przeszkadzał bawić się ze zwierzątkami. 

 Ćwiczył na słoneczku.

 Usprawniał rączki na terapii ręki.

 Relaksował się na masażu,

magnetostymulacji

 i na terapii czaszkowo-krzyżowej.

Spał na refleksoterapii

 i uczył się samodzielnie jeść u pani Anety

 nie bardzo mu się to podobało

ale jak nie było wyboru, to jadł. 

 Ujeżdżał koniki na ujeżdżalni (tu na Dereszu)

 i w lesie (na Tymianku), a przy okazji rozkochiwał wszystkie ciocie
Coś tu jest nie tak. Tylko co??

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Wróciliśmy do domku:)

W niedzielę o 22 wróciliśmy z turnusu:).
Tomaszek przywitał się już ze wszystkimi zabawkami, z drzewkiem naklejonym na ścianie swojego pokoju, z Kubusiem Puchatkiem, Tygryskiem i Prosiaczkiem (oczywiście też naklejki). Zwiedził wszystkie kąty w domu, prawie sam zjadł na kolację jogurcik i po północy poszedł spać.
Dzisiaj o 8 rano przyszła pani Kasia na Specjalistyczne Usługi Opiekuńcze, a ja nie miałam serca budzić mojego skarba. Pozwoliłyśmy mu pospać do 8.30. No i zajęcia były troszkę luźniejsze, bo Tomek bardzo zmęczony po wczorajszym turnusie. Jak tylko skończyły się zajęcia z panią Kasią pojechaliśmy na pół godzinki do logopedy Teraz Tomaszek odsypia, bo za godzinkę idziemy na rehabilitacje, no i tu nikt mu nie popuści i nie da luzu, a o 16 ma kolejne zajęcia z logopedą.
Na mamusię czeka ogromne pranie i zakupy, ale to dopiero po wszystkich zajęciach Tomaszka.

niedziela, 19 czerwca 2011

Pływamy

Poza zajęciami w ośrodku w Stobnie wykupuję Tomaszkowi dodatkowo zajęcia z terapeutą na basenie. Zajęcia trwają 45 minut i nasz mały smerf naprawdę się musi napracować. Nie ma zmiłuj się. Ciocia Iwonka naprawdę wie co robić i jak pracować. Zresztą Tomaszek uwielbia wodę i przez te 45 minut naprawdę dobrze się bawi. No i codziennie pokazuje gestami, że chce pływać i jechać na basen.
Jeśli mieszkacie w okolicy Piły albo jesteście na turnusie rehabilitacyjnym w Stobnie to naprawdę warto zapisać się na basen w Dakmedzie. Basenik malutki, moim zdaniem może w nim pracować max 2 dzieci wraz z terapeutkami. Rodzice nie muszą wchodzić do wody.
Poobserwowałam terapeutki, widzę jakie mają podejście do dzieci, jak pracują i jak sobie dają radę i mogę je polecić z czystym sumieniem. 
Poniżej kilka Tomaszkowych zdjęć.

Chlapiemy z ciocią Iwonką

Założyłem motylki, żeby nie nurkować


 Z którym zwierzątkiem będę dzisiaj pływał?


 Przy okazji nauki pływania trochę się napiłem:)


"Prawie" sam chodzę po basenie 

sobota, 18 czerwca 2011

Nie samymi rehabilitacjami żyje Tomek:)

 Od 5 dni jesteśmy na turnusie w Stobnie i Tomaszek oczywiście ciężko pracuje. Ale nie o tym dzisiaj:)
Wieczorkami, po wszystkich zajęciach staramy się wychodzić na dwór. W ośrodku w Stobnie późną wiosną jest przepięknie. Dookoła lasy, wszędzie zielono, do tego duży plac zabaw, zagroda z dwoma kozami i konie, które po zajęciach wypuszczane są na pastwisko.
Tomek czuje się jak u siebie. Zwiedza, zbiera kamyczki, grzebie w piachu, bardzo dużo chodzi (a to napewno poprawi jakość tego chodu), przechodzi przez przeszkody. Odwiedza kozy. Generalnie nie ma czasu na odpoczynek. I wieczorem poprostu pada ze zmęczenia. W zasadzie nie dziwię się mu, bo staram się nie wracać do pokoju wcześniej niż o 21. A dla takiego malucha 21 na dworze, to już baaaardzo, baaaardzo późno. Po takim wieczorku Tomaszek pada ok 22 i śpi aż do 6:)
A poniżej kilka zdjątek zrobionych w tzw. czasie wolnym:)

Mamusiu włóż mnie do huśtawki 
Tor przeszkód (nie ma rzeczy niemożliwych) 

"Kubuś rzuć wreszcie tą piłkę"
Co tam jest? Hmmmm

Wysooookoooo:) 

 Tatusiu wyżej

 Jeszcze wyżej

Będę duuuużyyy!

Kózki idę do was!

Kozy nie chcą ze mną rozmawiać, to się na nie obrażę!

Szkoda tylko, że dzisiaj  pada deszcz:( i jest kiepska pogoda. I całe popołudnie musimy spędzić w pokoju, a nie na placu zabaw. Ale damy radę. Odwiedziliśmy w czwartek Pomagajkę i kupiliśmy kilka zabawek edukacyjnych. Dzisiaj wieczorkiem będziemy mieli się czym bawić:).

środa, 15 czerwca 2011

Turnus w CZD ciąg dalszy:)

Obiecałam, że napiszę jeszcze o turnusie w CZD i spełniam swoją obietnicę.
Oprócz zajęć z adaptacji funkcjonalnej, terapii zajęciowej i jednorazowej konsultacji u logopedy na turnusie rehabilitacyjnym w CZD Tomaszek miał w pierwszym tygodniu codziennie ćwiczenia indywidualne i przez cały turnus zajęcia na basenie.
Na ćwiczeniach indywidualnych Tomaszek pracował jak zawsze z panią Basią. Pani Basia obejrzała Tomaszka na pierwszych zajęciach, okazało się, że Tomi ładnie chodzi, zmniejszył mu się przeprost, coraz lepiej kontroluje ruch, jakość chodzenia też duuuużo lepsza, kuca i wstaje, poprawiło się napięcie, wzmocniły stawy. Ogromna poprawa od ostatniego turnusu, kiedy chód był jeszcze bardzo niestabilny. No i w pewnymm momencie pani Basia powiedziała, że nie wie co mogła by jeszcze z Tomkiem robić, bo jest już tak dobrze wyćwiczony. W ramach ćwiczeń indywidualnych dostaliśmy od lekarza rehabilitacji neurologicznej zlecenie na rezonans stochastyczny i ze względu na to, że pani Basia nie miała innego pomysłu na Tomaszka tam właśnie odbywały się wszystkie nasze ćwiczenia. Nie wiem, czy ten rezonans cokolwiek pomógł, wiem że Tomaszek po tym turnusie jest jeszcze stabilniejszy niż był wcześniej.



Kolejne zajęcia, na które chodziłam z Tomusiem na turnusie to były zajęcia na basenie. Ooooo to dopiero była zabawa. Tomek szalał, schodził sam po schodach do basenu, pięknie pracował: rozpryskiwał rączkami i nóżkami wodę, próbował podpływać do zabawek, nurkował, nawet sam trzymał się poręczy w basenie i nie musiałam go asekurować. A przy okazji tej wspaniałej zabawy wzmacniał mięśnie, rozluźniał się i naśladował inne dzieci.