sobota, 20 lipca 2013

Prasowanko

Hmmmmm, jakby tu zacząć opowiadanko:)
Mamusia robi się "na bóstwo" w łazience, tatuś siedzi w salonie, w pewnym momencie słychać z sypialni: ssssssssssssssssss sśśśśśśśśśśśśśss śsssssssssssś. Hmmmmmmmmmm. Rodzice cichaczem do sypialni, a tam...
Tomaszek stoi przy desce do prasowania, rozłożył swoją koszulkę, wziął żelazko z parapetu i prasuje: ssssssssssssssssss sśśśśśśśśśśśśśss śsssssssssssś hahahaha:), rodzice myśleli, że żelazko na parapecie to nadal dobry pomysł, przecież Tomuś tam nigdy nie sięgał:). A tu niespodzianka. Zdjął je z parapetu, rozwinął sznur i położył na podłodze, dobrze że nie wymyślił że żelazko się włącza wkładając wtyczkę do gniazdka. Widocznie widział, że mama nachyla się i "kładzie" sznur na podłodze zanim zacznie pracować. Kochane dziecko, takie pracowite:) ciekawe po kim to:), chyba już wiemy jaki będzie jego wkład w nasze pakowanie na delfinoterapię:) , a to przecież niedługo:)...
No a teraz żelazko chowamy wyżej i czekamy aż dziecko nauczy się je zdejmować z wyższej półeczki:).
Nasz kochany, pomocny i coraz więcej potrafiący synek. Zdjęć nie robiliśmy, paniki nie sialiśmy, żeby sobie nie utrwalił, że narozrabiał i koniecznie trzeba to powtórzyć :p.

Choróbsko pokonaliśmy, nawet całkiem sprawnie nam to poszło. Nawet udało się Tomaszkowi pochodzić jeszcze troszkę do przedszkola.
1 lipca zaczął się turnus w Motylu. Kolejny pracowity tydzień dla Tomusia, dla Motylkowych Pań oraz dla pozostałych dzieci, które wzięły udział w turnusie. Superaśne dzieciaczki.
Tomaszek jak zwykle na turnusach pokazał się z najlepszej strony, oczywiście na terapii taktylnej i na terapii odruchów ustno-twarzowych odsypiał pozostałe bardzo pracowite zajęcia. Cudownie się relaksował. Ależ przyjemnie się pracuje z dzieckiem, które chętnie kładzie się na łóżku rehabilitacyjnym albo na materacu, żeby się odprężyć:). Niestety ostatniego dnia zajęć znowu pojawiła się gorączka i musieliśmy jechać do lekarza. Nie wiadomo co, nie wiadomo dlaczego znowu uziemiło Tomaszka na kilka dni. Na szczęście udało się nam szybciutko wyleczyć i dziewczyny z Motyla zrobiły Tomaszkowi kolejny tydzień turnusu:). Zresztą już drugi roczek tak robimy, że kończy się tygodniowy motylkowy  turnus a Tomaszek zostaje na kolejny tydzień w codziennych zajęciach, niestety już bez innych dzieci.
Niestety nie mamy zdjęć z turnusu, może uda się nam jakieś dostać od cioci Agaty, wtedy uzupełnimy:)