poniedziałek, 30 stycznia 2012

Wygląda na to,....

Że Tomaszka dopadła jakaś grypa żołądkowa:(.
Niedziela minęła w miarę spokojnie i bez gorączkowo. Już myśleliśmy, że żadna choroba nie męczy Tomusia, niestety:( odezwał się brzuszek i to całkiem na poważnie. Spać moje biedactwo poszło dopiero ok 2 z pustym żołądkiem:(.
Dzisiejszy ranek ok. Dostał lekkie śniadanko i leki, narazie nic się nie dzieje.

sobota, 28 stycznia 2012

Znowu choróbsko

Ech, ten mój Tomaszek. Znowu jakaś choroba zaczyna go brać. Nie mam pojęcia co to może być. Bo nie pojawił się ani katar, ani kaszel, tylko gorączka.
Tomaszek wybierał się dzisiaj w odwiedziny do swoich dziadków. Niestety przy ubieraniu się zaczął nam płakać. No i tatuś wyczuł, że coś jest nie tak. Zmierzyliśmy temperaturę i trzeba było odwołać wyjazd. Tomaszek dostał leki przeciw gorączkowe i prawie cały dzień  odpoczywał. Mam nadzieję, że to tylko jakiś wirusek się przypętał, a nie coś poważniejszego. No cóż. Tomuś nie pójdzie w poniedziałek do przedszkola. Przecież musi być zdrowy na kolejny turnus. A wyjazd już niedługo...

Biedaczek choraczek:(


piątek, 27 stycznia 2012

I znowu

Zaczynamy się pakować do wyjazdu. Tym razem czeka na nas Zabajka. Jedziemy tam po raz pierwszy, więc nie wiemy co nas czeka, chociaż przeczucia jakieś takie dobre:) humorki też dopisują.

wtorek, 24 stycznia 2012

Powoli powoli nadrobiliśmy zaległości na blogu

W tzw. międzyczasie między turnusami przepakowujemy walizki, staramy się odpocząć i spotkać z rodzinką i przyjaciółmi. Tomaszkowi udaje się też spotkać z dziećmi w przedszkolu  itrochę pobawić:) i oczywiście poszaleć w domku.

Mój synek nigdy nie odpoczywa, nawet w przedszkolu
pracuje nad chwytem i precyzją swoich rączek:)

A w domku pięknie ćwiczy, ostatnio na topie podskoki.
Jak widać zaczęły mu wychodzić:)


czwartek, 19 stycznia 2012

Zabajka 2 - po raz pierwszy

Żeby nie było, że się lenimy:) w nocy z 1 na 2 stycznia wyruszyliśmy na kolejny turnus rehabilitacyjny, tym razem do Zabajki 2 i tu też się nie zawiodłam. Zajęć bardzo dużo, Tomaszek momentami wymiękał, ale wytrzymał przez całe dwa tygodnie i katar pokazał się dopiero ostatniego dnia (no jakże by inaczej, przecież turnus był by nie zaliczony bez kataru).
Nowy ośrodek, nowi terapeuci. A jednak nie do końca:)))
Okazało się, że Tomaszka w Zabajce 2 będzie rehabilitowała Pani Mariola, która do końca 2011 r. pracowała w Stobnie:). Oczywiście ucieszyliśmy się, przecież widziała go kilka razy, nawet pracowała z nim w zastępstwie za Kasię na poprzednim turnusie przez dwa dni.
Oprócz Pani Marioli była jeszcze Karolina, którą poznaliśmy w kwietniu 2011 na turnusie delfinoterapii. Karola miała z Tomaszkiem terapię zajęciową i to był kolejny strzał w dziesiątkę:).
Chwilę mi się zeszło z wstawieniem zdjątek:) Ależ ten czas leci:(

 Ciocia Asia wzięła się za robienie masażu

 A Tomaszek masażyków twarzy nie lubi i to bardzo,
co zresztą widać:p

 Już padał na pyszczek, ale kurę pokazać jeszcze dał radę:)

 U cioci Marioli też bywały momenty kryzysu,
bo ten turnus był naprawdę wyczerpujący

 Za to na Lutku można się było zrelaksować, tu Tomaszek
nie musiał nic robić, wystarczyło grzecznie siedzieć.

 Pół godzinki w kąpieli, ale mamusiu gdzie są bąbelki
chyba sam je będę robił

 Wujek Piotrek trzymał, a Tomaszek starał się jak mógł
zrobić pianę w basenie, oj łatwo nie było.

 Ciocia Karolina dużo wymaga, ale i tak Tomaszek ją kocha:)

 A u cioci Basi luzik, trochę się pobujałem,

 posiedziałem z pacynkami na rączkach

i poturlałem. Ciocia zawinęła mnie w naleśnika.
Proszę rozwiń mnie, ja nie chcę być naleśnikiem.

Niestety na niektórych zajęciach mamusia miała lenia i nie robiła zdjęć, no ale na terapii cranio-sacralnej wujek Mariusz chyba by się nie ucieszył, jakby mamusia migała cały czas lampą wtedy kiedy powinienem się wyciszać:p



Zajęcia z ciocią Mariolą nie odbywały się tylko na sali. Czasami wychodziliśmy na spacer po schodach, albo po korytarzu. Czasami na tym spacerku Tomaszek chodził w kombinezonie a czasami w swoim ubranku.

Ale w Zabajce 2 nie tylko pracowaliśmy. Wieczorami dyżurni organizowali dla swoich podopiecznych różne atrakcje. Oczywiście Tomaszkowi najbardziej przypadł do gustu bal karnawałowy (filmik trochę ciemny, bo ciocia Justynka robiła nastrój, ale najważniejsze, czyli piękne kroki taneczne Tomaszka widać:).


Z duuuużym opóźnieniem piszemy tego posta, nareszcie .....:)))
Ze Stobna wyjechaliśmy już miesiąc temu, ale przecież do opisania został nam turnus grudniowy. Jak już pisałam Tomuś ostatniego dnia na turnusie listopadowym zaczął chorować. Pojawił się katar, kaszel i lekka gorączka. Trzeba było odpuścić ostatni dzień zajęć turnusu listopadowego i pierwsze trzy dni zajęć z turnusu grudniowego, bo 7 XII okazało się, że u Tomaszka to wcale nie jest zwykłe przeziębienie, bo przypętało się zapalenie oskrzeli i zapalenie ucha środkowego. I trzeba było odpuścić zajęcia na dłużej.
Ale udało się:) Tomaszek wyzdrowiał i wróciliśmy w terapię, a do tego udało nam się odrobić prawie wszystkie zajęcia:).
Dzielny chłopiec z tego mojego synka!!!:)

Na tym turnusie ponownie Tomaszka rehabilitowała Kasia, oczywiście jak na każdym naszym turnusie Bobathem:). Pewnie już pisałam o niej pieśni pochwalne wcześniej, więc nie będę się powtarzać, w każdym bądź razie jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek szukał by poleconego i sprawdzonego rehabilitanta to ja z czystym sumieniem mogę ją polecić:). Dziewczyna ma wiedzę, podejście i kupę serducha do dzieci:))).
Niestety, mamusia nie chodziła przez cały czas z aparatem i na ostatnim turnusie w 2011 r. nie ma żadnego Tomaszkowego zdjęcia z ciocią Kasią, a szkoda:(. Za to ma kilka innych zdjęć:). No i filmików, a na jednym z filmów jest i Kasia.
Przez chwilę Tomaszek zamiast zajęć z Kasią miał w zastępstwie zajęcia z Panią Mariolą. Cóż mogę powiedzieć, Pani Mariola zasłużyła na swoją opinię, naprawdę dobry i doświadczony terapeuta z podejściem do dzieci, zresztą

 Ach ten Tomaszek, przy kobietach mięknie:p
 Oczywiście wykonywał pięknie wszystkie ćwiczenia:)

 Tak pilnie pracował, że wywołał uśmiech na ustach
cioci Ewy:). Po miesiącu ciężkiej pracy po prostu odpływał
w różnych dziwnych miejscach:)
 Na hipoterapii u cioci Marty też prawie zawsze odsypiał, tym razem
mamusi udało się go złapać jeszcze w pionie:p

W niedzielę 18 grudnia do dzieci z ośrodka w Stobnie 
przyjechał Święty Mikołaj, oczywiście Tomaszek jako
najodważniejsze dziecko podszedł pierwszy.

 Mikołaj tak bardzo się mu spodobał,
że nie odstępował go ani przez chwilę:)
Po spotkaniu ze Świętym Mikołajem mamusia
zabrała Tomaszka na małe zakupy, a przy okazji...

Tomuś wykorzystał sytuację i posiedział na koniku,
w samochodziku i w karocy:) Te zabawki sprawiają mu ogromną radość,
dlatego też zawsze się przy nich zatrzymujemy,
i Tomaszek jeździ:)


Tomuś nigdy jeszcze nie przeszedł obojętnie koło
żadnego pojazdu uruchomianego monetami:)


Weekend minął, a Tomi wrócił w terapię. Ostatniego dnia naszego pobytu w Stobnie w zastępstwo za ciocię Dorotkę na słoneczku wzięła Ania z refleksoterapii. To nie były takie standardowe zajęcia, to była raczej nagroda dla Tomka za miesiąc ciężkiej pracy. Nagroda, która jednak miała za zadanie nie tylko sprawienie radości dziecku, ale i wzmocnienie jego napięcia mięśniowego.

Sama przyjemność


Ach te ciocie potrafią sprawić radość:)
 

czwartek, 12 stycznia 2012

Zaległości

Dawno mnie tu nie było, oj dawno. Ale nie bez powodu. Jesteśmy na kolejnym turnusie rehabilitacyjnym, tym razem w Zabajce2. Tomaszek całymi dniami ma jakieś zajęcia. Jak nie programowe to dodatkowe. A mamusia biega od sali do sali razem z nim.
Nasz biedaczek nie ma kiedy się zdrzemnąć i powoli wymięka. Na jego szczęście zostalo jeszcze tylko 2 dni. Jutro w nocy wracamy, a jak się tylko trochę pozbieramy to mamusia weźmie się do roboty i uzupełni wszystkie zaległości na blogu. A teraz zmykamy, bo kolejne zajęcia przed nami.