czwartek, 19 stycznia 2012

Z duuuużym opóźnieniem piszemy tego posta, nareszcie .....:)))
Ze Stobna wyjechaliśmy już miesiąc temu, ale przecież do opisania został nam turnus grudniowy. Jak już pisałam Tomuś ostatniego dnia na turnusie listopadowym zaczął chorować. Pojawił się katar, kaszel i lekka gorączka. Trzeba było odpuścić ostatni dzień zajęć turnusu listopadowego i pierwsze trzy dni zajęć z turnusu grudniowego, bo 7 XII okazało się, że u Tomaszka to wcale nie jest zwykłe przeziębienie, bo przypętało się zapalenie oskrzeli i zapalenie ucha środkowego. I trzeba było odpuścić zajęcia na dłużej.
Ale udało się:) Tomaszek wyzdrowiał i wróciliśmy w terapię, a do tego udało nam się odrobić prawie wszystkie zajęcia:).
Dzielny chłopiec z tego mojego synka!!!:)

Na tym turnusie ponownie Tomaszka rehabilitowała Kasia, oczywiście jak na każdym naszym turnusie Bobathem:). Pewnie już pisałam o niej pieśni pochwalne wcześniej, więc nie będę się powtarzać, w każdym bądź razie jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek szukał by poleconego i sprawdzonego rehabilitanta to ja z czystym sumieniem mogę ją polecić:). Dziewczyna ma wiedzę, podejście i kupę serducha do dzieci:))).
Niestety, mamusia nie chodziła przez cały czas z aparatem i na ostatnim turnusie w 2011 r. nie ma żadnego Tomaszkowego zdjęcia z ciocią Kasią, a szkoda:(. Za to ma kilka innych zdjęć:). No i filmików, a na jednym z filmów jest i Kasia.
Przez chwilę Tomaszek zamiast zajęć z Kasią miał w zastępstwie zajęcia z Panią Mariolą. Cóż mogę powiedzieć, Pani Mariola zasłużyła na swoją opinię, naprawdę dobry i doświadczony terapeuta z podejściem do dzieci, zresztą

 Ach ten Tomaszek, przy kobietach mięknie:p
 Oczywiście wykonywał pięknie wszystkie ćwiczenia:)

 Tak pilnie pracował, że wywołał uśmiech na ustach
cioci Ewy:). Po miesiącu ciężkiej pracy po prostu odpływał
w różnych dziwnych miejscach:)
 Na hipoterapii u cioci Marty też prawie zawsze odsypiał, tym razem
mamusi udało się go złapać jeszcze w pionie:p

W niedzielę 18 grudnia do dzieci z ośrodka w Stobnie 
przyjechał Święty Mikołaj, oczywiście Tomaszek jako
najodważniejsze dziecko podszedł pierwszy.

 Mikołaj tak bardzo się mu spodobał,
że nie odstępował go ani przez chwilę:)
Po spotkaniu ze Świętym Mikołajem mamusia
zabrała Tomaszka na małe zakupy, a przy okazji...

Tomuś wykorzystał sytuację i posiedział na koniku,
w samochodziku i w karocy:) Te zabawki sprawiają mu ogromną radość,
dlatego też zawsze się przy nich zatrzymujemy,
i Tomaszek jeździ:)


Tomuś nigdy jeszcze nie przeszedł obojętnie koło
żadnego pojazdu uruchomianego monetami:)


Weekend minął, a Tomi wrócił w terapię. Ostatniego dnia naszego pobytu w Stobnie w zastępstwo za ciocię Dorotkę na słoneczku wzięła Ania z refleksoterapii. To nie były takie standardowe zajęcia, to była raczej nagroda dla Tomka za miesiąc ciężkiej pracy. Nagroda, która jednak miała za zadanie nie tylko sprawienie radości dziecku, ale i wzmocnienie jego napięcia mięśniowego.

Sama przyjemność


Ach te ciocie potrafią sprawić radość:)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz