czwartek, 9 czerwca 2011

CZD - rehabilitacje.

Od co najmniej półtora roku Tomaszek jeździ do CZD nie tylko na wizyty u lekarzy. Udało się nam "wcisnąć" do poradni rehabilitacyjnej (wystarczy skierowanie do poradni rehabilitacyjnej od pediatry) a dalej poszło z górki. Lekarz rehabilitacji neurologicznej napisała skierowanie na turnus rehabilitacyjny, no i się zaczęło.
Pierwszy turnus zaczął się we wrześniu 2009 r. pani doktor zleciła: ćwiczenia indywidualne (NDT Bobath), adaptację funkcjonalną, terapię zajęciową, basen, logopedę i psychologa. Tomaszek pokazał się wtedy z bardzo dobrej strony. Mimo bardzo dużego opóźnienia psychoruchowego i słabego jeszcze kontaktu z otoczeniem radził sobie na zajęciach. Pracował chętnie bez płaczu i marudzenia. No może za wyjątkiem wizyty u psychologa (no cóż, nie spodobała mu się ta kobieta i nadal nie chce z nią współpracować).
Kolejne turnusy - a do tej pory było ich pewnie z 10 - przynosiły dużo pochwał, bo na każdy z nich Tomaszek przyjeżdżał coraz bardziej rozwinięty: ruchowo, intelektualnie, społecznie i emocjonalnie. Nigdy nie było tak, żeby jego rozwój zatrzymał się w miejscu.
20 maja 2011 r. wróciliśmy do domu z kolejnego turnusu. Zadowoleni, pełni energii i motywacji do dalszych rehabilitacji. Powód? To proste. Tomek jak zwykle zebrał duuuuużo pochwał.
Logopeda zachwycona jego rozwojem intelektualnym, rozumieniem, naśladownictwem, tym że pije (przez bardzo długi czas Tomaszek nie przyjmował żadnych płynów, dostarczaliśmy je w półpłynnych pokarmach, bo tylko wtedy się nie krztusił i nie wymiotował), gryzie i żuje pokarmy (może jeszcze nie robi tego prawidłowo, ale ważne że w ogóle to robi). No i przede wszystkim tym, że podejmuje pierwsze próby świadomego powtarzania sylab: papa i tata.
Na adaptacji funkcjonalnej u pani Eli Tomaszek bardzo ładnie i na długo się koncentrował, chętnie współpracował z innymi dziećmi, które były z nim w grupie, no i bardzo je obserwował. A każde polecenie pani Eli wypełniał bardzo chętnie:)
A oto dowód:)

Na terapii zajęciowej też się popisał. Jak mu się znudziła praca rzucał pomocami edukacyjnymi i cieszył się, że ktoś je podnosi i mu podaje. Bardzo ładnie współpracował z "wujkiem" Piotrem, nawet zaśmiewał się z jego żartów.

Ale przede wszystkim ciężko pracował.
Na dzisiaj kończę, ale to jeszcze nie koniec. Zostały nam jeszcze do opisania ćwiczenia indywidualne, no i oczywiście Tomka ulubiony basen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz