sobota, 4 czerwca 2011

Ośrodek Wczesnej Interwencji i nie tylko

Dzisiaj znowu mała przerwa w opowiadaniu historii.
Po pierwsze byłam wczoraj z Tomaszkiem w Ośrodku Wczesnej Interwencji na ul. Pilickiej w Warszawie na wizycie kontrolnej u psychologa i neurologopedy.
Hmm. Pani psycholog powiedziała mi, że dla mojego dziecka powinnam być mamą, a nie terapeutką, że jestem wobec niego za bardzo wymagająca i za surowa. Jeszcze raz hmm. Co lepsze jak widziałyśmy się przed kilkoma miesiącami, to właśnie ta moja stanowczość i konsekwencja się jej bardzo podobała.
No cóż. Nie zgadzam się z nią, że jestem za bardzo surowa.Owszem wymagam od Tomka dużo, a nawet bardzo dużo, jestem stanowcza i bardzo konsekwentna. Ale przecież konsekwencja to połowa sukcesu a może nawet więcej w wychowaniu dziecka.
Zarzuciła mi też, że mówię o sobie w trzeciej osobie np. chodź do mamy, mama da, mama nie zgadza się...
No i tu się z nią zgodzę, bo faktycznie często zwracając się do Tomaszka podkreślam, że to ja jestem mama i mówię o sobie w trzeciej osobie (muszę nad tym popracować).
Był jeszcze jeden zarzut, że nieprawidłowo do niego mówię. Bo często używam zdrobnień. Np: kolanko, rączka, nóżka, tatuś, główka, krzesełko itp.(no cóż nad tym też będę musiała popracować).
Ale nie tylko karciła. Pochwaliła też Tomaszka. Po raz pierwszy w życiu ułożył wieżę z drewnianych klocków, w dodatku dwa razy. Raz ułożył wieżyczkę z 5 klocków a drugi aż z sześciu. Bardzo ładnie też się koncentrował, wykonywał jej polecenia, no i oczywiście pięknie naśladował.
Neurologopeda zachwycona Tomaszkowymi postępami. Zna nas od półtora roku i pamięta (pani psycholog wogóle nas nie pamiętała, dowiedziała się z karty, że już u niej byliśmy). Tomaszek bardzo ładnie się zachowywał. Przede wszystkim wykonywał polecenia wydawane przez logopedę (wcześniej ona mówiła mi co Tomi ma zrobić, a ja wydawałam polecenie inaczej nie chciał współpracować). Pochwalił się wszystkimi ostatnio nabytymi umiejętnościami. Powtórzył mama, tata, papa, wskazał mnie, jak pani Asia (logopeda) zapytała gdzie mama, wysłał buziaka, pomachał rączką i powiedział papa. Naprawdę się popisał:).
Dzisiaj oczywiście od rana zajęcia. Zaczęliśmy o 9 sytmulacją polisensoryczną, później o 10 pół godzinki terapii taktylnej i na koniec po południu pół godzinki Vojtą.
A potem sama przyjemność. Wycieczka. Pojechaliśmy na godzinkę nad Bug. Tomaszek trochę poszalał. Przede wszystkim zdjął buty i skarpetki i rzucał nimi. Oczywiście za każdym razem ktoś musiał mu podawać to co rzucił.
Odwiedziliśmy też Tomaszkowych dziadków. W zasadzie nocujemy u nich. Tomi wyszalał się, wybiegał, wybrudził się strasznie. Sprawdził zasadę działania pedałów w rowerze, posiedział chwilę w traktorze, pokręcił kierownicą (oczywiście mamusia cały czas była pod ręką), obejrzał wszystkie sprzęty, zaparkował swoją spacerówkę między pojazdami, nawet przeparkował z mamą samochód. Dzionek i wieczór naprawdę pracowite. Tomaszek przeszczęśliwy i bardzo bardzo zmęczony.
A jutro jedziemy całą rodzinką na basen.
Oj bardzo pracowity ten nasz weekend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz