niedziela, 5 czerwca 2011

Natura najlepszym terapeutą:)

Wczoraj po Tomaszkowych rehabilitacjach pojechaliśmy w odwiedziny do moich rodziców.
Dziadkowie mieszkają na wsi. Wypuściliśmy Tomusia z samochodu i się zaczęło. Dziecko z zaburzeniami integracji sensorycznej, które nigdy po dobroci nie dotyka do piasku, trawy itp. usiadło na ziemi i zaczęło grzebać w piachu, trawie, zbierać skoszoną trawę, potem te brudne rączki zapakowało sobie do buzi.
Biegał po podwórku chyba ze 3 godziny. Zapomniał o jedzeniu, piciu i zmęczeniu, za to obejrzał stojący na podwórku rower, traktory, samochody, wszystkie sprzęty rolnicze (oczywiście z asystą rodziców). A dziadek Witek nawet odpalił traktorek:)
Oj dawno tak twardo nie spał w nocy:). Chyba ten wieczór pełen wrażeń tak bardzo go wyczerpał.
Dzisiejszy dzień zaczął tak samo. Zaraz po śniadanku Tomaszek poszedł sprawdzić, czy napewno u dziadka na podwórku były traktorki, samochodziki, rowerek i kosiarka. Pogrzebał w piachu, w trawie, w zbożu. Przeszedł podwórko wzdłuż i wszerz kilka razy.
Zresztą co tu opowiadać. Wszystko zostało uwiecznione:)






A jak już wróciliśmy do domu i wzięliśmy długą kąpiel poszliśmy z Tomaszkiem na plac zabaw, żeby zobaczyć jak zareaguje na piaskownicę. Oj zachwycony bardzo nie był, ale przesiedział w niej dzielnie godzinkę wymachując grabkami i łopatką albo poprostu obserwując inne bawiące się w niej dzieci, no i łapki i nóżki znowu porządnie wybrudził.

Niedługo jedziemy na turnus rehabilitacyjny do Stobna, a tam prawie całe popołudnia będziemy walczyś z zaburzeniami SI. Myślę, że do końca wakacji Tomuś sam będzie robił babki z piasku:).
A z basenu niestety zrezygnowaliśmy. W niedzielę po południu strasznie duuuużo ludzi chce popływać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz