czwartek, 27 października 2011

Powoli, powoli wracamy do normalności, walizki rozpakowane, teraz wystarczy tylko poradzić sobie z tą stertą prania, która czeka na swoją kolej i będzie dobrze.
Tym razem Tomaszek po powrocie z delfinków zachowuje się całkiem inaczej niż po pierwszym turnusie. Nie cofnął się w rozwoju, za to mam wrażenie, że jest bardziej kontaktowy niż wcześniej, więcej rozumie i częściej odpowiada gestami na pytania. Do tego, jak już wcześniej pisałam jest niegrzeczny i nieposłuszny, wcześniej jak mamusia powiedziała, że czegoś nie można robić, to Tomek doskonale wiedział, że tego nie robimy. Teraz nastąpiła całkowita zmiana. Mama mówi przestań, a Tomaszek spieszy się, żeby zdążyć jak najwięcej narozrabiać zanim mama dobiegnie i przerwie świetną zabawę. Co lepsze doskonale zdaje sobie sprawę z tego że jest niegrzeczny.
Cały czas walczymy z gryzieniem i żuciem. Tomek dzisiaj na śniadanko zjadł dwie kanapki odgryzając sobie po kawałeczku chętnie, bez awantury z uśmiechem na ustach (mamusia trzymała kanapkę w ręku, Tomek gryzł), już w Turcji zaczęła się ta zmiana, odgryzał po kawałeczku frytki i je przeżuwał. Po tym turnusie wiemy jedno. Mimo, że dużo od niego wymagam, to Tomi i tak sobie ze mną pogrywa i liczy na to, że mu się uda. Zawsze mi się wydawało, że to ja rządzę i ustalam wszystkie zasady. Teraz okazało się, że nie jest tak do końca. To dziecko próbuje przekręcić mnie na wszelkie możliwe sposoby. Ale koniec tego dobrego, bo skoro zauważyliśmy, że smyk próbuje wodzić nas za nos, to na pewno mu na to nie pozwolimy.

Wieczorkiem wrzucę zdjęcia z delfinków i troszkę jeszcze opiszę nasz pobyt, teraz czas i pora na Tomaszkową drzemkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz