niedziela, 3 lipca 2011

Delfinki

Pisałam już, że Tomaszek był na turnusie delfionetapii w Turcji.
Dzisiaj opiszę jak to się w ogóle stało, że pojechaliśmy, że podjęliśmy tą decyzję i czy żałujemy czegokolwiek. Opiszę też samą delfinoterapię i efekty, które można było zauważyć tuż po powrocie i te, które pojawiły się później.

Na turnus Delfinoterapii wyjechaliśmy w terminie 15-29 kwietnia 2011 r. z Fundacją Dobra Wioska do Turcji. Ok 20 kilometrów od Alanyi jest  delfinarium Sealanya i tam właśnie chodziliśmy na delfinoterapię. Pogoda była raczej średnia, bo na 14 dni pobytu przez 10 dni padało (no nie było tak, że całymi dniami padał deszcz, ale choćby przelotnie sie pojawiał, bardzo ciepło też nie było), no ale przecież to nie miały być wakacje.
Pojechaliśmy nastawieni do terapii bardzo sceptycznie, bo co mogą zrobić takie delfiny? Ale z drugiej strony gdybyśmy nie pojechali, a Tomaszek nie wyzdrowiał by do końca (chociaż jestem świadoma, że z MPD nigdy nie wyzdrowieje, możemy go tylko wyrehabilitować tak, żeby nie było śladu po chorobie) to mielibyśmy do końca życia wyrzuty sumienia, że była możliwość a my nie próbowaliśmy pomóc Tomaszkowi wszelkimi metodami.
Nie spodziewałam się cudów i cudów nie było.
Przed podjęciem decyzji naczytałam się, co się może stać w trakcie delfinoterapii (np. wzrost temperatury).  Oczywiście Tomaszek musiał zaliczyć gorączkę (której się zresztą spodziewaliśmy, bo pojawia się czasami w trakcie delfinoterapii). 5 dnia po zajęciach Tomuś zrobił się marudny i ciepły, no i po zmierzeniu temperatury okazało się, że jest 38.5. Mimo podawania czopków przeciw gorączkowych podwyższona temperatura utrzymywała się przez 2 dni, momentami było nawet 39.1 stopnia. Ale to, że Tomaszkowi wzrosła gorączka nie znaczy, że przerwaliśmy terapię. Nie pojawił się kszel, katar ani żadne inne objawy choroby, humorek też Tomkowi mimo wszystko dopisywał. W tych dniach Tomuś nie wchodził po prostu do wody, a zajęcia przeprowadzone zostały z platformy.
Jak widać mimo gorączki można tańczyć z delfinkiem 

Można go też całować:)

Wszystkich zajęć z delfinkami jest 10. My zaczęliśmy terapię 17, zakończyliśmy 27 kwietnia. Zajęcia trwają ok 30 minut. Na początku terapeuta i dziecko stoją na platformie, "wydają" polecenia delfinkowi, delfin je wykonuje a za wykonaną pracę dostaje rybkę od tresera, albo od dziecka, jeśli się odważy. Ta faza wstępna trwa ok 10 minut. Następnie terapeuta wraz z dzieckiem wchodzą do wody i w wodzie bawią się z delfinem. Potem jest kilka minutek sonarowania (właśnie sonarowanie jest najważniejsze w całej terapii) i dalsza zabawa. Tomaszek po każdych zajęciach był strasznie wyczerpany i musiał się przespać, mimo, że zajęcia z delfinkiem trwały jedynie pół godziny.

A teraz króciótki fotoreportaż:














Sonarowanie





Ze względu na to, że post zrobił się strasznie długi o efektach napiszę w kolejnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz