poniedziałek, 25 lipca 2011

A popołudnia...

Jak już pisałam w ostatnim poście po badankach popołudniami wychodziliśmy sobie na spacerki.
W poniedziałek zadzwoniliśmy po Ewcię (Tomaszkową ciocię, moją zresztą też:p) i wybraliśmy się do Wola Park na zakupy (przecież mamusia tewż musi coś jeść w szpitalu). Na wtorek umówiliśmy się z ciocią Ewą na spacer po parku i zabawę na placu zabaw. Park koło Ewy domu jest rewelacyjny, place zabaw są super, Tomek z Ewą ostro zaszaleli. Po wszystkim poszliśmy coś zjeść i na oddziale pojawiliśmy się po 21:) oj pielęgniarki były niezadowolone, za to Tomaszek i jego mamusia przeszczęśliwi, bo minął już drugi dzień pobytu w szpitalu, a my wcale tak dużo czasu w tym szpitalu nie spędzaliśmy. Szczególnie, że przez pierwsze dwa dni nie było żadnych badań, pani doktor pokazywała się rano na 5 minutek i byliśmy wolni. W srodę już tak dobrze nie mieliśmy, bo Tomaszkowi założyli wenflon, pobrali krew, a do tego zrobili rezonans magnetyczny w znieczuleniu ogólnym, aleeee jak tylko Tomi się wyspał, najdał i pokazał, że nie czuje już żadnych skutków znieczulenia znowu wyszliśmy na spacer. No ten spacerek to nie był długi, bo wstawiliśmy wózek od razu do samochodu, pojechaliśmy po Ewę i Kacpra (Ewciowe chłopię:p) a razem z nimi odwiedziliśmy Tomaszkową ciocio-prababcię a Ewy mamę ciocię Grażynkę. Droga długa, odwiedziny króciutkie, ale za to bardzo przyjemne (no i mamusia mogła się wykąpać w naprawdę godnych warunkach - bo w IMiD niestey nie można powiedzieć, żeby warunki były chociażby przyzwoite).
Za to w czwartkowe popołudnie wypisali nas do domu. A my co? Do samochodu i na cmentarz w Babicach odwiedzić Tomaszkowego Pra-prawujka, oczywiście z Ewcią, bo to był jaj dziadek.
No cóż nie umartwialiśmy się tym razem przez cały czas w szpitalu. Wieczorki spędziliśmy całkiem miło, a dzięki temu i cały pobyt upłynął nam miło, przyjemnie a przede wszystkim szybko.
Na koniec krótki fotoreportaż z wyjścia na plac zabaw. Hmmm kto się lepiej bawił? Tomek, czy ciocia?:)

 Odlatuję...
 Tomaszek pokonuje lęki, wszedł do takiej dziwnej zjeżdżalni
i odważnie zjechał na sam dół.
 Taka duża zjeżdżalnia, a ja się jej wcale nie boję
 Tomi i łoś superktoś
 Po schodkach też już wchodzę
 Ciociu latamy
 Hmmm i kto się najlepiej bawił?
Wygląda na to, że ciocia z wujkiem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz