sobota, 13 października 2012

Drobne sukcesy powodem ogromnej radości

Mamusia i Tomaszek już są w domku. Powoli wracają do codzienności i cieszą się tatusiem, którego nie widzieli przecież prawie przez cały tydzień :).
Tomaszek szaleje, nie może nacieszyć się swoim pokojem i zabawkami.
Turnus był bardzo pracowity. Tomek zaczął go pięknie. Od samego poniedziałku wszedł w terapię pełny chęci i zapału do pracy, czym zachwycił terapeutów. Niestety w czwartek nadszedł kryzys - chyba zmęczenie dopadło naszego synka, bo próbował przysypiać na każdych zajęciach. Piątek był lepszy, ale zmęczenie nadal dawało o sobie mocno znać.
Dopiero wczoraj skończył się turnus, a mamie już się wydaje, że są efekty.
Po pierwsze gryzienie. Już od jakiegoś czasu było na wyższym poziomie, no ale teraz Tomuś przechodzi samego siebie. Je wszystko: kanapeczki, paróweczki, kotleciki, mięsko i widać jak ząbki pracują, żeby rozdrobnić jedzonko. A jeszcze ostatnio podszedł do mamy i odgryzł jej kawałek paluszka. Pierwszy paluszek w życiu Tomaszka, którego udało mu się ugryźć i pogryźć:).
No a dzisiaj podjął pierwszą próbę samodzielnego jedzenia. Wziął od mamusi bułeczkę maślaną we własne rączki, odgryzł kawałek i zaczął przeżuwać. Bułkę oddał mamie, za to wziął w ręce kubeczek z mlekiem i popił. To ogromny postęp i światełko w tunelu.
Do tej pory, próby samodzielnego jedzenia zaczynały się od płaczu. Mamusia musiała sama wkładać jedzenie w ręce Tomka, trzymać za dłoń, żeby nie wyrzucił i nakierować ręce, żeby jedzonko trafiło do buzi. A Tomek oczywiście bardzo się bronił, przecież on był stworzony do "wyższych celów", a nie takich przyziemnych...
Coraz lepiej jest też z samodzielnym ubieraniem i rozbieraniem.
Tomaszek rozsuwa suwak i zdejmuje bluzę, albo kurtkę, rozpina rzepy i zdejmuje buciki, przy zakładaniu musi pomagać mamusia, ale rzepy Tomuś zapina praktycznie sam. Trzeba później tylko troszkę poprawić. Podciąga majteczki i spodnie. Próbujemy też opanować trudne techniki zakładania: bluzeczek, spodni oraz  skarpetek. Długa droga przed nami, ale dzielnie brniemy do przodu.
Dzisiaj Tomuś porozrzucał zabawki i musiał je wszystkie posprzątać. Wystarczyło powiedzieć Tomek chodź i posprzątaj zabawki do pudełka i dzielny chłopiec przemaszerował przez cały pokój, wrzucił do pudła wszystkie zabawki, które leżały na podłodze, potem zaczął klaskać, bo za ciężką pracę należy się przecież nagroda i powiedział Makatonem, że chce spać. Chwilę później zdjął buty, położył się do łóżka i odpłynął. Cudowny jest ten nasz syneczek:).
Po południu mieliśmy gości. Odwiedzili nas dwaj Tomaszkowi koledzy: Michałek i Szymonek z rodzicami. Mamusia postawiła na stole chrupki, żelki i paluszki, żeby chłopcy mogli się częstować. No i Tomaszek wziął sobie paluszka i kawałek odgryzł, potem wziął żelka i zapakował sobie całą długą dżdżownicę do buzi. Gryzł też chrupki i batonika - brał do ręki i wkładał do dzióbka. A potem sam pił herbatę z kubeczka. Kanapkę też wziął sam i ugryzł, a potem odłożył na talerzyk.
Wygląda na to, że jest już gotów, żeby jeść samodzielnie, a najważniejsze, że sam tego chce.
Mama ma nieodparte wrażenie, że poprawiło się też Tomaszkowe rozumienie. Wykonuje coraz bardziej skomplikowane polecenia.
Trzymajcie kciuki za nasze dążenie do samodzielności, a my będziemy działać dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz