środa, 3 października 2012

Motylkowo turnusowo i nie tylko.

Lipiec zaczęliśmy od turnusu w naszym Motylu. Codziennie od 2 do 7 lipca mamusia prowadziła Tomaszka na godzinkę 8.30 na zajęcia odbierała go o 12.30, dla mamy wreszcie upragnione wakacje (całe 4 godziny bez dziecka:), dla Tomka kolejny tydzień ciężkiej pracy.
Każdego dnia Tomek uczestniczył w trzech godzinach zajęć specjalistycznych i jednej godzinie zajęć grupowych.
Zajęcia specjalistyczne:
- integracja sensoryczna
- terapia pedagogiczna
- terapia taktylna
- integracja odruchów twarzy
- terapia taktylna
- terapia logopedyczna
- terapia ręki
Zajęcia grupowe:
- zajęcia wg. metody Weroniki Sherborne
- muzykoterapia
- zajęcia integracyjne z chustą KLANZY
- terapia zajęciowa/arteterapia
- wieloprofilowe usprawnianie
- "Motylkowy" bal integracyjny - niestety Tomaszek nie uczestniczył w nim, bo min. pojechał na wizytę do okulisty
Popołudniami Tomaszek 3x w tygodniu chodził na "Mylną" na zajęcia finansowane przez NFZ, a w pozostałe dni miał dodatkowe zajęcia terapeutyczne w domu. Tak, że cały tydzień bardzo ciężko pracował.
Już drugiego dnia zajęć mamusia postanowiła, że tydzień zajęć to dla Tomka stanowczo za mało i poprosiła panie, żeby specjalnie dla Tomka zrobiły jeszcze jeden tydzień "turnusu" - tym razem turnus był indywidualny:). Z oczywistych względów nie było zajęć grupowych, ale codziennie Tomek miał godzinę terapii typowo pedagogicznej, godzinę SI i godzinę terapii taktylnej na zmianę z terapią odruchów twarzy.
Jeszcze w trakcie trwania turnusu mamusia wpadła na kolejny "szatański plan". W zasadzie nie wpadła na niego całkiem sama:).
Jak co dzień mamusia ubierała Tomaszka, a panie opowiadały co kochany syneczek robił i jak pracował, no i Pani Monika powiedziała jedną bardzo ważną rzecz. Tomkowi trzeba zajęć z pedagogiem, nie zabawy, a prawdziwych zajęć, on jest już gotowy.
Wróciliśmy do domu, mamusia z kolejnym już postanowieniem, ale trzeba przecież było namówić tatę (jak zwykle łatwo poszło:), a potem zadzwonić do Pani Moniki, czy nie chciała by wziąć Tomaszka codziennie na 2 godziny w terapię (przecież ma wakacje, może się zgodzi). No i udało się nam. Do tych zajęć dołożyliśmy 2x w tygodniu SI z Panią Agatą i dodatkowo w czwartkowe popołudnia godzinkę z Panią Asią i pół godzinki z Panią Agnieszką. Oczywiście w soboty standardowo godzinka z Panią Asią i pół godzinki z Panią Agnieszką. Oj napracowały się te Tomaszkowe ciocie z nami w te wakacje:).
To były najdroższe i najbardziej pracowite "wakacje" na jakich kiedykolwiek był Tomaszek:))).
I tak do końca wakacji, z jedną krótką przerwą na kolejny turnus, ale o tym innym razem:).
 Towarzystwo tak skupione na pracy,
że nie zauważyło fotoreportera:)

Hmmm, co to za żelki? Kiedyś spróbuję je dotknąć,
ale jeszcze nie dzisiaj.

Jak stąd wyjść??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz