poniedziałek, 5 września 2011

Ciężki weekend

Oj działo sie działo.
W sobotę Tomaszek jak zwykle co tydzień w sobotę na godz. 9 poszedł na zajęcia stymulacji polisensorycznej w Motylu. Tym razem poszedł tylko z tatusiem, bo mamusia robiła się na bóstwo (oj duuużo trzeba było pracy i czasu poświęcić:) przed weselem cioci Izy i wujka Piotrusia. Po drodze z zajęć chłopcy zaliczyli jeszcze plac zabaw na chwilę i wrócili do domku szykować się. Tomaszek oczywiście jak przystało na prawdziwego mężczyznę założył garnitur, marynarkę i krawat. Wyglądał rewelacyjnie, szkoda tylko, że jeszcze w kościele krawat zdjął (ale to też jak prawdziwy mężczyzna).
Po ślubie i oczywiście życzonkach Tomaszek pojechał też na wesele. Nie mogło przecież zabraknąc "honorowego" gościa:)
Dopóki muzyka grała cicho bawił się rewelacyjnie. Tańczył na parkiecie z dziećmi, biegał po sali, niestety jak zespół zaczął grać głośniej, to Tomaszek skończył zabawę, wspiął się na ręce do tatusia i koniec, a jak nie na rękach u taty, albo mamy, to biegł na krzesełko i tam siadał (chyba było najbezpieczniej). Ale ogólnie dla Tomusia wesele było udane. Wyglądało na to, że naprawdę dobrze się bawi.
No to zaczynamy tą imprezę

 Tatusiu przytul mnie mocniej

 Tu jest bezpiecznie
 Ciociu, wujku - fajnie było (dziękuję).
Wujek, czy mogę wziąć sobie kwiatek?

Pożegnałem się, możemy już wracać do domu
 
 
A ok 20 rodzice zdecydowali się wywieźć Tomaszka do dziadków na noc. Tomi przespał się w samochodzie i u dziadków gotów był bawić się całą noc.
Do domu wrócił dopiero w niedzielę ok. 20.30. Szczęśliwy, wybawiony i stęskniony.
Nie budzić!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz