piątek, 2 września 2011

Tomek w przedszkolu, mamusia może pisać

Mam chwilę, to opiszę Pierwszy dzień naszego nowego życia:)
Tomek wstał wczoraj o 6 rano, chyba czuł, że tego dnia coś się zmieni. Zjadł śniadanko i pojechaliśmy. Wszystko odbyło się bezstresowo, radośnie, bo mamusia szczęsliwa, że zaczyna się urlop, Tomaszek nie do końca świadomy, że właśnie zaczyna się nowe, trochę inne życie z większą ilością obowiązków.
Weszliśmy na salę trzylatków, a Tomuś co? Od razu pobiegł na dywan w miejsce, gdzie jest najwięcej dzieci, rozepchnął je łokciami, dorwał wolną zabawkę i zadowolony. Nie słyszał już jak mamusia mówi, żeby wyjął nogi spod pupy, zareagował dopiero, jak zabrała mu zabawkę z ręki, wtedy od razu słuch się poprawił:). Potem przyszła w odwiedziny ciocia Hania. Tomaszek nawet głowy nie podniósł żeby się przywitać, a jak mama wzięła go za rękę żeby podszedł do cioci i powiedział dzień dobry, to patrzył na wszystko tylko nie na ciocię (bo przecież może przyszła zabrać mnie znowu do pracy, a ja się tak dobrze bawię). Pani Hania nie dostała ani buziaka, ani przytulańca, nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem, nawet jak wzięła go na ręce, to pokazywał jej coś na ścianie. Po takim wstępie mamusia postanowiła się pożegnać. I co? Znowu nic. Nie dostałam nawet spojrzenia o buziaku nie mówiąc, dziecko nie miało czasu:) Ech!
Ok 12 mamusia znowu pojawiła się w przedszkolu, bo przecież będzie pierwsze leżakowanie. Okazało się, że Tomek inaczej niż wszystkie dzieci, które w tym czasie jadły obiadek właśnie skończył leżakowanie (no co on biedny mógł poradzić na to straszne znużenie). Jak przyszłam właśnie wstawał. Próbowałam jeszcze go uśpić, ale szans żadnych, zjadł więc obiadek i całe półtorej godziny leżakowania spędził na rękach albo na kolanach mamy, lub na próbach rozrabiania. Mamusia cały czas w pogotowiu, bo dziecku sie po obiedzie rozrabiaka włączył i nie miał wcale ochoty na odpoczynek, bardziej interesowały go np. wózki, albo przytulanki, które dzieciaczki wzięły sobie na leżakowanie (gorsze, że te przytulanki próbował zabierać z leżaczków albo z rączek dzieci) - radzi sobie chłopaczysko. Po leżakowaniu przyszedł czas na podwieczorek, który z pewnymi oporami, ale jekdnak udało się Tomaszkowi zjeść razem ze wszystkimi dziećmi:).
O 15 byliśmy już w domku.
Dzisiaj rano dowiedziałam się, że Tomaszek wczoraj płakał raz, ale nie była to tęsknota za mamusią, tylko przestraszył się, bo jeden z chłopców caczął krzyczeć. Panie świetnie sobie poradziły, bo wcześniej je ostrzegłam, że może wystąpić taka sytuacja.
A dzisiaj rano:
 Tomaszek gotowy do wyjścia siedział na krzesełku. Mamusia do niego:
-Tomku idziemy do przedszkola?
Tomaszek zeskoczył z krzesełka i biegiem do drzwi wejściowych gotów na nowe przygody:)
W sali trzylatków też od razu pobiegł do dzieci bawić się. Dzisiaj to już nawet buziaka na pożegnanie dostałam, ale najpierw musiałam złapać dziecko, przytulić i powiedzieć, że chcę buziaczka:). Zaraz będę się zbierała odebrać malucha. Zobaczymy jak minął dzisiejszy dzionek.
A teraz kilka fotek z pierwszego dnia.

 Koniec leżakowania, już wypocząłem

 Co by tu zmajstrować?

Wracam do domu (sam schodzę)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz