czwartek, 25 sierpnia 2011

Pisałam już, że nie pojechaliśmy na turnus do Zaździerza. Teraz to się nawet cieszę z tego powodu. Jakieś paskudne choróbsko rozłożyło Tomusiową mamusię (pozarażała bym wszystkie dzieciątka na turnusie).
Już w sobotę coś się zaczynało dziać, a w niedzielę wiedziałam, że jestem chora, ale jeszcze twardo w poniedziałek i wtorek walczyłam, za to w środę poddałam się i Tomaszek jeździ do dziadków, a ja całe dnie w łóżeczku. Dużo tych dni nie było, bo dopiero mamy czwartek, ale nie pamiętam już kiedy tak dużo odpoczywałam. Choróbsko twarde odpuścić nie chce, ale nie damy się i od poniedziałku czy będzie ze mną dobrze, czy nie wracam do pracy, Tomi nie może mieć przerwy w rehabilitacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz